Польский язык с Генриком Сенкевичем 49 страница

Oba brzegi takoż (и оба берега тоже)... świat cały (целый мир)!... Ciężko było (тяжко было). W dzień znój niewypowiedziany (днем зной неимоверный). Słońce tak pali (солнце так печет), że aż woda zda się od niego płonąć (что даже вода, кажется, от него /вот-вот/ загорится), a kiedy owe blaski poczną drgać (а когда его отблески начнут дрожать) i skakać na fluktach (и прыгать на волнах), rzekłbyś (казалось): deszcz ognisty pada (дождь огненный идет). Pot się z nas lał (пот с нас лил), a język przysychał nam do podniebienia (а язык прилипал у нас к нёбу)... W nocy zimno kąsało jak pies (ночью холод кусает, как пес)... Pociechy znikąd (утешения неоткуда /ждать/) — nic, jeno strapienie (ничего, одно страдание), żal za utraconym szczęściem (сожаление по утраченному счастью), strapienie i mordęga (страдания и каторжный труд). Słowa tego nie wypowiedzą (словами этого не опишешь)... W jednej ostoi (на одной стоянке), już na ziemi greckiej (уже на греческой земле), widzieliśmy z pokładu one sławne ruinas świątyń (видели /мы/ с палубы знаменитые [ruinas — лат. развалины] храмов), które jeszcze Graeci starożytni wznieśli (которые еще древние [graeci — лат. греки] воздвигли)... Kolumna stoi tam przy kolumnie (колонна там стоит возле колонны), jakoby ze złota (словно из золота), a to marmur tak pożółkł od starości (а это мрамор так пожелтел от времени). Widać zaś dobrze (видно же хорошо), bo to na wzgórzu nagim i niebo tam jako turkus (ибо это на голом холме /находится/ и небо там, словно бирюза)... Potem pożeglowaliśmy naokół Peloponezu (потом поплыли вокруг Пелопоннеса). Dzień szedł za dniem (день проходил за днем), tydzień za tygodniem (неделя за неделей), myśmy z Dydiukiem słowa do siebie nie rzekli (мы с Дыдюком слова друг другу не сказали), bo jeszcze hardość i zawziętość mieszkała w naszych sercach (ибо гордость и злоба еще жили в наших сердцах)... Ale poczęliśmy z wolna kruszeć pod ręką bożą (но начали /мы/ потихоньку погибать под рукой Бога). Z trudu i zmienności aury (от /непосильного/ труда и переменчивой погоды) grzeszne cielsko jęło nam prawie odpadać od kości (грешное тело почти начало отпадать от костей); rany surowcem zadane gnoiły się na słońcu (раны, причиненные сыромятным /бичом/, гноились на солнце). W nocy modliliśmy się o śmierć (по ночам молили о смерти). Co się zdrzemnę (чуть задремлю), to słyszę (и слышу), jako Dydiuk mówi (как Дыдюк говорит): “Chryste pomyłuj (Господи помилуй)! Świataja Preczystaja (Святая Пречистая), pomyłuj (помилуй)! daj umerty (дай умереть)!” On też słyszał i widział (он тоже слышал и видел), jakom ja do Bogarodzicielki i jej Dzieciątka ręce wyciągał (как я к Богородице и ее младенцу руки простирал)... A tu jakoby wiatr morski urazę z serca zwiewał (и словно ветер морской обиду из сердца выдувал)... Coraz mniej, coraz mniej (все меньше, все меньше)... W końcu, jakem nad sobą płakał (наконец, когда я себя оплакивал), tom i nad nim płakał (то и над ним плакал). Jużeśmy też oba spoglądali na siebie inaczej (уже оба мы поглядывали друг на друга иначе)... Ba (ба)! poczęliśmy sobie świadczyć (начали друг другу оказывать услуги). Jak na mnie przyszły poty i śmiertelne znużenie (когда меня прошибет пот и смертельное усталость /охватит/), to on sam wiosłował (то он один гребет); jak na niego, to ja (если на него, то я)... Przyniosą misę (принесут миски), każdy uważa, żeby i drugi miał (каждый обращает внимание, чтобы и второй имел). Ale patrzcie acaństwo (но заметьте, господа), co to natura ludzka (какова натура людская)! Po prostu mówiąc (попросту говоря), miłowaliśmy się już (полюбили уже /друг друга/), ale żaden nie chciał tego pierwszy powiedzieć (но ни один не хотел этого первым признать)... Szelma w nim była, ukraińska dusza (шельма в нем была, украинская душа)!... Dopieroż kiedyś okrutnie nam było źle i ciężko (однажды ужасно нам было плохо и тяжко), a mówili w dzień (а говорили днем), że nazajutrz spotkamy się z wenecjańską flotą (что завтра встретимся с веницейским флотом). Żywności też było skąpo (кормежка была скудной) i wszystkiego nam żałowali prócz bicza (и всего для нас жалели, кроме бича). Przyszła noc (наступила ночь): jęczymy z cicha (стонем тихо) i — on po swojemu, ja po swojemu (и — он по-своему, я по-своему) — modlimy się jeszcze żarliwiej (молимся еще жарче); patrzę ja przy świetle miesiąca (смотрю я при свете месяца), aż jemu łzy ciurkiem na brodę lecą (а у него слезы по бороде ручьем текут). Wezbrało mi serce (дрогнуло мое сердце), więc mówię (сказал же): “Dydiuk, toć my z jednych stron (Дыдюк, мы ж с тобой из одного края), odpuśćmy sobie winy (отпустим = простим друг другу вину).” Jak to usłyszał (как /он/ это услыхал) — miły Boże (Боже правый)! — kiedy chłopisko nie ryknie (как взревет мужик), kiedy się nie zerwie (как подскочит), aż łańcuchy zabrzękły (аж цепи зазвенели). Przez wiosło padliśmy sobie w ramiona (через весло упали друг другу в объятия), całując się i płacząc (целуясь и плача)... Nie umiem rzec (не могу сказать), jakeśmy się długo trzymali (как долго это продолжалось), bo tam już i pamięć nas odeszła (ибо уже и память у нас отобрало = мы позабыли обо всем), jenośmy się trzęśli ode łkania (только тряслись от рыданий).

Oba brzegi takoż... świat cały!... Ciężko było. W dzień znój niewypowiedziany. Słońce tak pali, że aż woda zda się od niego płonąć, a kiedy owe blaski poczną drgać i skakać na fluktach, rzekłbyś: deszcz ognisty pada. Pot się z nas lał, a język przysychał nam do podniebienia... W nocy zimno kąsało jak pies... Pociechy znikąd — nic, jeno strapienie, żal za utraconym szczęściem, strapienie i mordęga. Słowa tego nie wypowiedzą... W jednej ostoi, już na ziemi greckiej, widzieliśmy z pokładu one sławne ruinas świątyń, które jeszcze Graeci starożytni wznieśli... Kolumna stoi tam przy kolumnie, jakoby ze złota, a to marmur tak pożółkł od starości. Widać zaś dobrze, bo to na wzgórzu nagim i niebo tam jako turkus... Potem pożeglowaliśmy naokół Peloponezu. Dzień szedł za dniem, tydzień za tygodniem, myśmy z Dydiukiem słowa do siebie nie rzekli, bo jeszcze hardość i zawziętość mieszkała w naszych sercach... Ale poczęliśmy z wolna kruszeć pod ręką bożą. Z trudu i zmienności aury grzeszne cielsko jęło nam prawie odpadać od kości; rany surowcem zadane gnoiły się na słońcu. W nocy modliliśmy się o śmierć. Co się zdrzemnę, to słyszę, jako Dydiuk mówi: “Chryste pomyłuj! Świataja Preczystaja, pomyłuj! daj umerty!” On też słyszał i widział, jakom ja do Bogarodzicielki i jej Dzieciątka ręce wyciągał... A tu jakoby wiatr morski urazę z serca zwiewał... Coraz mniej, coraz mniej... W końcu, jakem nad sobą płakał, tom i nad nim płakał. Jużeśmy też oba spoglądali na siebie inaczej... Ba! poczęliśmy sobie świadczyć. Jak na mnie przyszły poty i śmiertelne znużenie, to on sam wiosłował; jak na niego, to ja... Przyniosą misę, każdy uważa, żeby i drugi miał. Ale patrzcie acaństwo, co to natura ludzka! Po prostu mówiąc, miłowaliśmy się już, ale żaden nie chciał tego pierwszy powiedzieć... Szelma w nim była, ukraińska dusza!... Dopieroż kiedyś okrutnie nam było źle i ciężko, a mówili w dzień, że nazajutrz spotkamy się z wenecjańską flotą. Żywności też było skąpo i wszystkiego nam żałowali prócz bicza. Przyszła noc: jęczymy z cicha i — on po swojemu, ja po swojemu — modlimy się jeszcze żarliwiej; patrzę ja przy świetle miesiąca, aż jemu łzy ciurkiem na brodę lecą. Wezbrało mi serce, więc mówię: “Dydiuk, toć my z jednych stron, odpuśćmy sobie winy.” Jak to usłyszał — miły Boże! — kiedy chłopisko nie ryknie, kiedy się nie zerwie, aż łańcuchy zabrzękły. Przez wiosło padliśmy sobie w ramiona, całując się i płacząc... Nie umiem rzec, jakeśmy się długo trzymali, bo tam już i pamięć nas odeszła, jenośmy się trzęśli ode łkania.

Tu przerwał pan Muszalski (тут пан Мушальский прервался) i coś koło oczu palcami przebierać począł (и почему-то возле глаз пальцами перебирать начал). Nastała chwila ciszy (наступила минута тишины), jeno zimny wiatr północny poświstywał między bierwionami (только холодный северный ветер посвистывал между бревен), a w izbie ogień syczał i świerszcze grały (а в комнате огонь шипел и сверчки пели). Za czym pan Muszalski odsapnął i tak dalej prawił (после чего пан Мушальский отдышался и так далее сказал):

— Pan Bóg, jako się okaże (Господь Бог, как потом оказалось), pobłogosławił nas i łaskę swoją okazał (благословил нас и милость свою оказал), ale na razie gorzko przypłaciliśmy ów braterski sentyment (но сначала /мы/ горько поплатились за эти братские чувства). Oto trzymając się w objęciach poplątaliśmy tak łańcuchy (вот обнимаясь, переплели так цепи), żeśmy ich odczepić nie mogli (что их распутать не могли). Przyszli dozorcy (пришли надсмотрщики) i dopiero nas rozczepili (и только тогда нас расцепили), ale kańczug więcej godziny świstał nad nami (но канчук больше часа свистал над нами). Bito nas nie patrząc gdzie (били нас, не глядя по чем). Popłynęła krew ze mnie (потекла кровь из меня), popłynęła z Dydiuka (потекла из Дыдюка), pomieszała się i poszła jednym strumieniem w morze (перемешалась и потекла одной струей в море). No (ну)! Nic to (ничего)! stare dzieje (старая история)... na chwałę bożą (слава Богу)!..

Od tej pory nie przyszło mi do głowy (с той поры не приходило мне в голову), że ja od Samnitów pochodzę (что я от самнитов происхожу), a on chłop białocerkiewski (а он крестьянин белоцерковский), niedawno uszlachcon (недавно получивший шляхетство). I brata rodzonego nie mógłbym więcej miłować (и брата родного не мог бы больше любить), jakom jego miłował (чем его любил). Choćby też i nie był uszlachcon (хоть бы /он/ и не был шляхтичем), jedno by mi było (все равно мне было) — choć wolałem, że był (хотя предпочитал, чтоб был /шляхтичем/). A on, po staremu, jako niegdyś nienawiść (а он, как прежде, ненавистью), tak teraz miłość oddawał z nawiązką (так теперь любовью отплатил /мне/ с лихвой). Taką już miał naturę (такую уж имел натуру)...

Tu przerwał pan Muszalski i coś koło oczu palcami przebierać począł. Nastała chwila ciszy, jeno zimny wiatr północny poświstywał między bierwionami, a w izbie ogień syczał i świerszcze grały. Za czym pan Muszalski odsapnął i tak dalej prawił:

— Pan Bóg, jako się okaże, pobłogosławił nas i łaskę swoją okazał, ale na razie gorzko przypłaciliśmy ów braterski sentyment. Oto trzymając się w objęciach poplątaliśmy tak łańcuchy, żeśmy ich odczepić nie mogli. Przyszli dozorcy i dopiero nas rozczepili, ale kańczug więcej godziny świstał nad nami. Bito nas nie patrząc gdzie. Popłynęła krew ze mnie, popłynęła z Dydiuka, pomieszała się i poszła jednym strumieniem w morze. No! Nic to! stare dzieje... na chwałę bożą!..

Od tej pory nie przyszło mi do głowy, że ja od Samnitów pochodzę, a on chłop białocerkiewski, niedawno uszlachcon. I brata rodzonego nie mógłbym więcej miłować, jakom jego miłował. Choćby też i nie był uszlachcon, jedno by mi było — choć wolałem, że był. A on, po staremu, jako niegdyś nienawiść, tak teraz miłość oddawał z nawiązką. Taką już miał naturę...

Nazajutrz była bitwa (на другой день была битва). Wenecjanie rozegnali naszą flotę na cztery wiatry (веницейцы разогнали наш флот на все четыре ветра = на все четыре стороны). Nasza galera, potrzaskana srodze z kolubryn (наша галера, изрешеченная жестокими кулевринами), zataiła się przy jakowejś pustej wysepce (притаилась возле какого-то пустынного острова), po prostu skale z morza sterczącej (просто скалы, из моря торчащей). Trzeba ją było reperować (нужно было ее ремонтировать), a że żołnierze poginęli (а поскольку солдаты погибли) i rąk brakło (и рук не хватало), musieli nas rozkuć (должны были нас расковать) i siekiery nam dać (и топоры нам дать). Jakośmy tylko na ląd wysiedli (как только мы на сушу вышли), spojrzę na Dydiuka (глянул /я/ на Дыдюка), a u niego już to samo w głowie (а у него тоже самое в голове), co u mnie (что /и/ у меня). “Zaraz (сейчас)?” — pyta mnie (спрашивает меня). “Zaraz (сейчас)!” — mówię i nie myśląc dłużej (говорю и, не долго думая), w łeb Czubaczego (в лоб надсмотрщика); wtem on samego kapitana (вдруг он самого капитана). Za nami inni jako płomień (за нами другие, словно пламя /взметнулось/)! W godzinę skończyliśmy z Turkami (за час покончили с турками), potem zładziliśmy jako tako galerę (потом залатали кое-как галеру) i siedli na nią bez łańcuchów (и сели на нее без цепей), a Bóg miłosierny kazał wiatrom przywiać nas do Wenecji (а Бог милосердный приказал ветру пригнать нас в Венецию).

O żebranym chlebie dostaliśmy się do Rzeczypospolitej (христорадничая, добрались до Речи Посполитой). Podzieliłem się z Dydiukiem podjasielską substancją (поделился /я/ с Дыдюком подъясельскими владениями) i oba zaciągnęliśmy się znowu (и оба /мы/ отправились снова /воевать/), żeby za nasze łzy i naszą krew zapłacić (чтобы за наши слезы и нашу кровь отплатить). Podczas podhajeckiej (во время подгаецкой /кампании/) Dydiuk poszedł na Sicz do Sirki (Дыдюк пошел на Сечь к Сирко), a z nim razem do Krymu (а с ним вместе на Крым). Co tam wyrabiali i jak znaczną uczynili dywersję (что /они/ там творили и какой значительный урон нанесли), o tym acaństwo wiecie (о том /вы/, господа, знаете).

W czasie powrotu Dydiuk (во время возвращения = на обратном пути Дыдюк), syt zemsty (насытившись местью), od strzały poległ (от стрелы полег). Ja ostałem i teraz oto (я остался и теперь вот), ilekroć łuk naciągam (всякий раз лук натягивая), czynię to na jego intencję (делаю это в его память), a żem tym sposobem nieraz już duszę jego uradował (а что таким образом не раз уже душу его порадовал), na to świadków w tej zacnej kompanii nie braknie (на то свидетелей в этой благородной компании хватает).

Nazajutrz była bitwa. Wenecjanie rozegnali naszą flotę na cztery wiatry. Nasza galera, potrzaskana srodze z kolubryn, zataiła się przy jakowejś pustej wysepce, po prostu skale z morza sterczącej. Trzeba ją było reperować, a że żołnierze poginęli i rąk brakło, musieli nas rozkuć i siekiery nam dać. Jakośmy tylko na ląd wysiedli, spojrzę na Dydiuka, a u niego już to samo w głowie, co u mnie. “Zaraz?” — pyta mnie. “Zaraz!” — mówię i nie myśląc dłużej, w łeb Czubaczego; wtem on samego kapitana. Za nami inni jako płomień! W godzinę skończyliśmy z Turkami, potem zładziliśmy jako tako galerę i siedli na nią bez łańcuchów, a Bóg miłosierny kazał wiatrom przywiać nas do Wenecji.

O żebranym chlebie dostaliśmy się do Rzeczypospolitej. Podzieliłem się z Dydiukiem podjasielską substancją i oba zaciągnęliśmy się znowu, żeby za nasze łzy i naszą krew zapłacić. Podczas podhajeckiej Dydiuk poszedł na Sicz do Sirki, a z nim razem do Krymu. Co tam wyrabiali i jak znaczną uczynili dywersję, o tym acaństwo wiecie.

W czasie powrotu Dydiuk, syt zemsty, od strzały poległ. Ja ostałem i teraz oto, ilekroć łuk naciągam, czynię to na jego intencję, a żem tym sposobem nieraz już duszę jego uradował, na to świadków w tej zacnej kompanii nie braknie.

Tu znowu umilkł pan Muszalski (тут снова умолк пан Мушальский) i znów słychać było tylko poświst północnego wiatru (и снова слышен был только посвист северного ветра) i trzaskanie ognia (и потрескивание огня). Stary wojownik utkwił wzrok w płonące kłody (старый вояка уставился взором на пылающие поленья) i po długim milczeniu tak skończył (и после долгого молчания так закончил):

— Był Nalewajko i Łoboda (был Наливайко и Лобода), była chmielnicczyzna (была хмельниччина), a teraz jest Dorosz (а теперь уж Дорош); ziemia z krwi nie osycha (земля от крови не просыхает), kłócim się i bijem (/мы/ враждуем и бьемся), a przecie Bóg posiał w serca nasze jakoweś semina miłości (а ведь Бог посеял в сердца наши [semina — лат. семена] любви), jeno że one jakoby w płonnej glebie leżą (только они словно в бесплодной почве лежат) i dopiero gdy je łzy a krew podleje (только если их слезы и кровь польют), dopiero pod uciskiem i pod kańczugiem pogańskim (только под нажимом и под канчуком басурманским), dopiero w tatarskiej niewoli niespodziane wydają frukta (только в татарской неволе неожиданно дают плоды).

— Cham chamem (хам хамом)! — rzekł nagle budząc się pan Zagłoba (сказал вдруг, просыпаясь, пан Заглоба).

Tu znowu umilkł pan Muszalski i znów słychać było tylko poświst północnego wiatru i trzaskanie ognia. Stary wojownik utkwił wzrok w płonące kłody i po długim milczeniu tak skończył:

— Był Nalewajko i Łoboda, była chmielnicczyzna, a teraz jest Dorosz; ziemia z krwi nie osycha, kłócim się i bijem, a przecie Bóg posiał w serca nasze jakoweś semina miłości, jeno że one jakoby w płonnej glebie leżą i dopiero gdy je łzy a krew podleje, dopiero pod uciskiem i pod kańczugiem pogańskim, dopiero w tatarskiej niewoli niespodziane wydają frukta.

— Cham chamem! — rzekł nagle budząc się pan Zagłoba.

Rozdział XXIV (Глава XXIV)

Mellechowicz z wolna przychodził do zdrowia (Меллехович понемногу поправлялся), ale że w podjazdach jeszcze udziału nie brał (но в походах еще участия не принимал) i siedział zamknięty w izbie (и сидел, закрывшись в комнате), przeto nikt sobie nim głowy nie zaprzątał (потому никто себе им головы не забивал = о нем не думал), gdy nagle zaszedł wypadek (если бы вдруг не произошел случай), który zwrócił nań powszechną uwagę (который привлек к нему всеобщее внимание).

Oto Kozacy pana Motowidły chwycili Tatara (однажды казаки пана Мотовило схватили татарина), dziwnie jakoś koło stanicy myszkującego (странно как-то около заставы рыскающего), i przyprowadzili go do Chreptiowa (и препроводили его в Хрептёв). Po doraźnym zbadaniu jeńca pokazało się (после безотлагательный допрос /военно/пленного показал), iż był to Lipek (что был это липек), ale z tych, którzy niedawno służby i siedziby w Rzeczypospolitej porzuciwszy (но их тех, кто недавно службу и жилища в Речи Посполитой бросив), pod władzę sułtańską się udali (под власть султанскую подались). Przybywał on z tamtej strony Dniestru (прибыл он с другой стороны Днестра) i miał ze sobą listy od Kryczyńskiego do Mellechowicza (и имел с собой письма от Крычинского к Меллеховичу).

Pan Wołodyjowski zaniepokoił się tym bardzo (пан Володыёвский обеспокоился этим сильно) i zaraz zwołał starszyznę na naradę (и тут же позвал старшину на совет).

— Mości panowie (милостивые государи) — rzekł (сказал) — wiecie dobrze (знаете хорошо), jako wielu Lipków (как много липеков), nawet z takich (даже из таких), którzy od niepamiętnych lat na Litwie (которые с незапамятных времен в Литве), i tu na Rusi siedzieli (и на Руси жили), teraz do ordy przeszło (сейчас в орду ушло), zdradą się za dobrodziejstwa Rzeczypospolitej wywdzięczając (изменой за благодеяния Речи Посполитой отплачивая). Owóż słuszna jest (поэтому правильно): wszystkim nie nazbyt ufać (всем не слишком доверять) i bacznym okiem na uczynki ich poglądać (и зорким оком за поступками их присматривать). Mamy i tu chorągiewkę lipkowską (имеем и тут хоругвь липекскую), sto pięćdziesiąt koni dobrych liczącą (сто пятьдесят добрых коней насчитывающую), której Mellechowicz przywodzi (которой Меллехович предводительствует). Tego Mellechowicza ja nie od dawna znam (этого Меллеховича я не так давно знаю); wiem jeno to (знаю только то), że go hetman za znamienite usługi (что его гетман за исключительные заслуги) setnikiem uczynił (сотником сделал) i tu mi go z ludźmi przysłał (и сюда мне с людьми прислал). Dziwno mi też było (странно мне тоже было), że go nikt z waszmościów dawniej (что его никто из ваших милостей раньше), przed jego do służby wstąpieniem (до его поступления на службу), nie znał i o nim nie słyszał (не знал и о нем не слышал)... Że go Lipkowie nasi nad miarę miłują (что его липеки наши сверх меры любят) i ślepo słuchają (и слепо повинуются /ему/), to sobie męstwem jego (это себе мужеством его) i sławnymi akcjami tłumaczyłem (и славными акциями объяснял), ale i oni pono nie wiedzą (но и они, похоже, не знают), skąd on jest i co za jeden (откуда он есть и что за человек). Nie podejrzewałem go dotąd (/я/ не подозревал его до сих пор) o nic anim też wypytywał (ни о чем не расспрашивал) na poleceniu hetmańskim poprzestając (на мнение гетманское полагаясь), chociaż on jakowąś tajemnicą się osłaniał (хотя он какой-то тайной окружен). Różne ludzie miewają humory (разные люди капризничают; miewać humory – «капризничать»: „иметь настроения”), a mnie do niczyjego nic (а мне до этого дела нет), byle każden służbę pełnił (лишь бы каждый службу исполнял). Oto jednak ludzie pana Motowidły złowili Tatarzyna (вот, однако, люди пана Мотовило поймали татарина), który list od Kryczyńskiego do Mellechowicza przywiózł (который письмо от Крычинского к Меллеховичу привез), a nie wiem (а /я/ не знаю), czy waściom wiadomo, kto jest Kryczyński (известно ли вашим милостям, кто такой Крычинский)?

Mellechowicz z wolna przychodził do zdrowia, ale że w podjazdach jeszcze udziału nie brał i siedział zamknięty w izbie, przeto nikt sobie nim głowy nie zaprzątał, gdy nagle zaszedł wypadek, który zwrócił nań powszechną uwagę.

Oto Kozacy pana Motowidły chwycili Tatara, dziwnie jakoś koło stanicy myszkującego, i przyprowadzili go do Chreptiowa. Po doraźnym zbadaniu jeńca pokazało się, iż był to Lipek, ale z tych, którzy niedawno służby i siedziby w Rzeczypospolitej porzuciwszy, pod władzę sułtańską się udali. Przybywał on z tamtej strony Dniestru i miał ze sobą listy od Kryczyńskiego do Mellechowicza.

Pan Wołodyjowski zaniepokoił się tym bardzo i zaraz zwołał starszyznę na naradę.

— Mości panowie — rzekł — wiecie dobrze, jako wielu Lipków, nawet z takich, którzy od niepamiętnych lat na Litwie, i tu na Rusi siedzieli, teraz do ordy przeszło, zdradą się za dobrodziejstwa Rzeczypospolitej wywdzięczając. Owóż słuszna jest: wszystkim nie nazbyt ufać i bacznym okiem na uczynki ich poglądać. Mamy i tu chorągiewkę lipkowską, sto pięćdziesiąt koni dobrych liczącą, której Mellechowicz przywodzi. Tego Mellechowicza ja nie od dawna znam; wiem jeno to, że go hetman za znamienite usługi setnikiem uczynił i tu mi go z ludźmi przysłał. Dziwno mi też było, że go nikt z waszmościów dawniej, przed jego do służby wstąpieniem, nie znał i o nim nie słyszał... Że go Lipkowie nasi nad miarę miłują i ślepo słuchają, to sobie męstwem jego i sławnymi akcjami tłumaczyłem, ale i oni pono nie wiedzą, skąd on jest i co za jeden. Nie podejrzewałem go dotąd o nic anim też wypytywał na poleceniu hetmańskim poprzestając, chociaż on jakowąś tajemnicą się osłaniał. Różne ludzie miewają humory, a mnie do niczyjego nic, byle każden służbę pełnił. Oto jednak ludzie pana Motowidły złowili Tatarzyna, który list od Kryczyńskiego do Mellechowicza przywiózł, a nie wiem, czy waściom wiadomo, kto jest Kryczyński?

— Jakże (а как же)! — rzekł pan Nienaszyniec (сказал пан Ненашинец). — Kryczyńskiego znałem osobiście (Крычинского /я/ знаю лично), a teraz go wszyscy ze złej sławy znają (а теперь его все по злой славе знают).

— Razemeśmy do szkół (/мы/ вместе в школу)... — zaczął pan Zagłoba (начал было Заглоба), ale uciął nagle (но вдруг замолк), pomiarkowawszy, że w takim razie Kryczyński musiałby mieć dziewięćdziesiąt lat (сообразив, что в таком случае Крычинский должен был бы иметь девяносто лет), a w takim wieku ludzie zwykle już nie wojują (а в таком возрасте люди уже обычно не воюют).

— Krótko mówiąc (короче говоря) — rzekł mały rycerz (сказал маленький рыцарь) — Kryczyński Tatar polski (Крычинский польский татарин). Był on pułkownikiem jednej z naszych lipkowskich chorągwi (был он полковником одной из наших липекских хоругвей), za czym ojczyznę zdradził (после чего отчизну предал) i do dobrudzkiej ordy przeszedł (и в добруджскую орду перешел), gdzie jako słyszałem (где, как /я/ слышал), wielkie ma znaczenie (большой имеет вес), bo tam się widać spodziewają (ибо там, видно, надеются), że on i resztę Lipków na pogańską stronę przeciągnie (что он и остальных липеков на басурманскую сторону перетянет). Z takim to człowiekiem Mellechowicz w praktyki wchodzi (с таким вот человеком Меллехович в вступил в сношения), a najlepszym dowodem ten list (а самым лучшим доказательством тому письмо), którego tenor jest następujący (которого тон есть следующий).


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: