Польский язык с Генриком Сенкевичем 3 страница

— Byłem (/я/ побывал), ale i tu Bóg nie pofortunił (но и тут Бог не подсобил), bo oboje z panem Zagłobą (потому что оба /они/ с паном Заглобою) wyjechali w Kaliskie (выехали в Калиш), do pana Stanisława, rotmistrza (к пану Станиславу, ротмистру). Nie umiał nikt powiedzieć (не мог никто сказать), kiedy wrócą (когда /они/ вернутся). Wówczas ja sobie pomyślałem (тогда я себе подумал): i tak mi droga na Żmudź (и так мне дорога на Жмудь), wstąpię do waćpaństwa dobrodziejstwa (заеду к милостивым господам, благодетелям) i opowiem, co się stało (и расскажу, что случилось).

— Wiedziałem to dawno (/я/ знал давно то), że godny z waści kawaler (что твоя милость достойный кавалер) — rzekł Kmicic (сказал Кмициц).

— Nie o mnie tu chodzi (не обо мне идет /речь/), jeno o Wołodyjowskiego (едино = только о Володыёвском) — odparł Charłamp (ответил Харламп) — i przyznam się waćpaństwu (и признаюсь вашим милостям), że się wielce o niego obawiam (что я очень о нем беспокоюсь), aby umysł mu się nie pomieszał (чтобы умом он не помешался)...

— I byłeś waść u Skrzetuskich?

— Byłem, ale i tu Bóg nie pofortunił, bo oboje z panem Zagłobą wyjechali w Kaliskie, do pana Stanisława, rotmistrza. Nie umiał nikt powiedzieć, kiedy wrócą. Wówczas ja sobie pomyślałem: i tak mi droga na Żmudź, wstąpię do waćpaństwa dobrodziejstwa i opowiem, co się stało.

— Wiedziałem to dawno, że godny z waści kawaler — rzekł Kmicic.

— Nie o mnie tu chodzi, jeno o Wołodyjowskiego — odparł Charłamp— i przyznam się waćpaństwu, że się wielce o niego obawiam, aby umysł mu się nie pomieszał...

— Bóg go, od tego ochroni (Бог его от этого убережет = Бог не допустит такого)! — rzekła pani Andrzejowa (сказала жена Анджея).

— Jeśli go uchroni (если его убережет), to pewnikiem habit wdzieje (то наверное /он/ рясу наденет), bo powiadam waćpaństwu (ибо скажу вашим милостям), że takiej żałości (что такой печали), jakom żyw (сколько живу), nie widziałem (не видел)... A szkoda żołnierza (жаль воина)! Szkoda (жаль)!

— Jak to szkoda (как это жаль)? To chwały bożej przybędzie (это славы Божьей больше станет: «прибудет»)! — ozwała się znów Kmicicowa (отозвалась снова /жена/ Кмицица).

— Bóg go, od tego ochroni! — rzekła pani Andrzejowa.

— Jeśli go uchroni, to pewnikiem habit wdzieje, bo powiadam waćpaństwu, że takiej żałości, jakom żyw, nie widziałem... A szkoda żołnierza! szkoda!

— Jak to szkoda? To chwały bożej przybędzie! — ozwała się znów Kmicicowa.

Charłamp począł wąsami ruszać i trzeć czoło (Харламп начал усы крутить и тереть лоб).

— Owóż, mościa dobrodziko (что ж, милостивая благодетельница)... albo przybędzie (либо больше будет), albo i nie przybędzie (либо и не будет). Policzcie no waćpaństwo (посчитай-ка, твоя милость), ilu to on pogan (сколько это он язычников) i heretyków (и еретиков) w życiu zgładził (в жизни одолел), czym pewnie więcej Zbawiciela naszego (чем наверняка больше Спасителя нашего) i jego Najświętszą Matkę (и его Святейшую Мать) udelektował (ублажил = обрадовал) niż niejeden ksiądz kazaniami (чем какой-нибудь ксёндз молитвами). Hm (хм)! Rzecz namysłu godna (вещь, достойная размышлений)! każdy niech służy chwale bożej (каждый пусть служит славе Божьей), jak najlepiej umie (как /лучше/ умеет)... Owóż, widzicie państwo (вот же видят ваши милости), między jezuitami (среди иезуитов) znajdzie się zawsze (найдется всегда) siła od niego mądrzejszych (множество гораздо хитрее его), a takiej drugiej szabli (а такой второй сабли) w Rzeczypospolitej nie masz (в Речи Посполитой не имеется /не найти/)...

— Prawda jest (это правда), jak mi Bóg miły (ей-Богу)! — ozwał się Kmicic (отозвался Кмициц). — Nie wiesz waszmość (не знаешь, твоя милость), czyli on został w Częstochowie (остался ли он в Ченстохове), czy pojechał (или уехал)?

— Był do chwili mego wyjazdu (/он/ был /там/ до минуты моего отъезда). Co potem uczynił, nie wiem (что потом сделал, не знаю). Wiem jeno (знаю одно), że broń Boże zapamiętania (что не дай Бог беспамятство = умопомешательство), broń Boże choroby (не дай Бог болезнь), która często z desperacją idzie w parze (которая часто с отчаянием идет в паре), sam on tam będzie (один он там будет), bez pomocy (без помощи), bez krewnego (без кровного /родственника/), bez przyjaciela (без друга), bez pociechy (без утешения).

— Niechże cię Najświętsza Panna w cudownym miejscu ratuje (пусть же Пресвятая Дева в прекрасном нашем городе охраняет), wierny przyjacielu (верный друг)! — zawołał nagle Kmicic (закричал вдруг Кмициц) — któryś mi tyle wyświadczył (/тебя/ который мне столько милостей оказал), że i brat nie uczyniłby więcej (что и брат не сделал бы больше)!

Charłamp począł wąsami ruszać i trzeć czoło.

— Owóż, mościa dobrodziko... albo przybędzie, albo i nie przybędzie. Policzcie no waćpaństwo, ilu to on pogan i heretyków w życiu zgładził, czym pewnie więcej Zbawiciela naszego i jego Najświętszą Matkę udelektował niż niejeden ksiądz kazaniami. Hm! Rzecz namysłu godna! każdy niech służy chwale bożej, jak najlepiej umie... Owóż, widzicie państwo, między jezuitami znajdzie się zawsze siła od niego mądrzejszych, a takiej drugiej szabli w Rzeczypospolitej nie masz...

— Prawda jest, jak mi Bóg miły! — ozwał się Kmicic. — Nie wiesz waszmość, czyli on został w Częstochowie, czy pojechał?

— Był do chwili mego wyjazdu. Co potem uczynił, nie wiem. Wiem jeno, że broń Boże zapamiętania, broń Boże choroby, która często z desperacją idzie w parze, sam on tam będzie, bez pomocy, bez krewnego, bez przyjaciela, bez pociechy.

— Niechże cię Najświętsza Panna w cudownym miejscu ratuje, wierny przyjacielu! — zawołał nagle Kmicic — któryś mi tyle wyświadczył, że i brat nie uczyniłby więcej!

Pani Andrzejowa zamyśliła się głęboko (пани Александра задумалась глубоко) i długi czas trwało milczenie (и долгое время продолжалось молчание), na koniec podniosła swą jasną głowę i rzekła (наконец подняла она свою светловолосую голову и сказала):

— Jędrek, czy ty pamiętasz, ileśmy mu winni (Ендрек, помнишь ли ты, чем мы ему обязаны)?

— Jeśli zapomnę, to od psa oczu pożyczę (если забуду, то у пса глаза одолжу = то буду смотреть бесстыжими глазами), bo swoimi nie będę śmiał (потому что своими не хватит смелости) na uczciwego człeka spojrzeć (на приличного человека смотреть)!

— Jędrek, ty go nie możesz tak ostawić (Ендрек, ты его не можешь так оставить).

— Jakże to (как это)?

— Jedź do niego (поезжай к нему).

— Oto zacne białogłowskie serce (вот женское сердце: białogłowa — невеста, женщина), oto zacna pani (вот добрая пани)! — zawołał Charłamp (закричал Харламп) chwytając ręce Kmicicowej (хватая руку пани Кмициц) i pokrywając je pocałunkami (и покрывая ее поцелуями).

Pani Andrzejowa zamyśliła się głęboko i długi czas trwało milczenie, na koniec podniosła swą jasną głowę i rzekła:

— Jędrek, czy ty pamiętasz, ileśmy mu winni?

— Jeśli zapomnę, to od psa oczu pożyczę, bo swoimi nie będę śmiał na uczciwego człeka spojrzeć!

— Jędrek, ty go nie możesz tak ostawić.

— Jakże to?

— Jedź do niego.

— Oto zacne białogłowskie serce, oto zacna pani! — zawołał Charłamp chwytając ręce Kmicicowej i pokrywając je pocałunkami.

Ale Kmicicowi nie w smak była rada (но Кмицицу не по вкусу = не по душе был совет), więc począł głową kręcić i rzekł (/он/ покачал головой и изрек):

— Ja bym dla niego (я бы для него = ради него) na koniec świata pojechał (на край света поехал бы), ale... sama wiesz... żebyś to była zdrowa (но… сама знаешь… если бы /ты/ была здорова), nie mówię (не скажу…)... ale sama wiesz (но сама знаешь)! Broń Boże strachu jakiego (не дай Бог страх какой-нибудь), jakiej przygody (какое-нибудь происшествие)... Usechłbym z niespokojności (/я/ бы высох /там/ от беспокойства)..: Żona pierwsza (жена на первом месте: «первая») niż najlepszy przyjaciel (чем лучший друг = а потом лучший друг)... Pana Michała mi żal... ale... sama wiesz (пана Михала мне жаль… но… сама знаешь)!..

— Ja się pod opieką laudańskich ojców zostanę (я под опекой лауданских отцов останусь). Teraz tu spokojnie, nie byle czego też się ulęknę (сейчас тут спокойней, ну и нечего бояться). Bez woli bożej włos mi nie spadnie (без воли Божьей волос у меня не упадет)... A tam pan Michał ratunku może potrzebuje (а там пан Михал, может, в помощи нуждается)...

— Oj, potrzebuje (ох, нуждается)! — wtrącił Charłamp (вмешался Харламп).

— Słyszysz, Jędrek (слышишь, Ендрек). Ja zdrowa (я здорова). Krzywda mnie od nikogo nie spotka (кривды мне ни от кого не случится = здесь меня никто не обидит)... Wiem ja, że ci niesporo odjeżdżać (знаю я, что трудно /тебе/ уехать)...

— Wolałbym (желал бы = лучше бы) na armaty z kociubą iść (на пушки с кочергой идти)! — przerwał Kmicic (прервал Кмициц).

— Zali to myślisz (неужели /ты/ думаешь), że jak ostaniesz (что как = если останешься), nie będzie ci gorzko (не будет тебе горько), ilekroć pomyślisz (многократно подумаешь): przyjacielam zaniechał (друга бросил /в беде/)! A jeszcze i Pan Bóg (а еще и Господь Бог) w gniewie słusznym (в гневе справедливом) łatwo błogosławieństwa może umknąć (легко благословение может отнять)!

— Sęk mi w głowę wbijasz (сук мне в голову вбиваешь). Powiadasz, że może błogosławieństwa umknąć (говоришь, что может благословение отнять)? Tego się boję (этого /я/ боюсь)!

— Taki przyjaciel, jak pan Michał, toż to święty obowiązek go ratować (такой друг, как пан Михал, /у тебя один/, потому твой святой долг его спасать)!

Ale Kmicicowi nie w smak była rada, więc począł głową kręcić i rzekł:

— Ja bym dla niego na koniec świata pojechał, ale... sama wiesz... żebyś to była zdrowa, nie mówię... ale sama wiesz! Broń Boże strachu jakiego, jakiej przygody... Usechłbym z niespokojności..: Żona pierwsza niż najlepszy przyjaciel... Pana Michała mi żal... ale... sama wiesz!..

— Ja się pod opieką laudańskich ojców zostanę. Teraz tu spokojnie, nie byle czego też się ulęknę. Bez woli bożej włos mi nie spadnie... A tam pan Michał ratunku może potrzebuje...

— Oj, potrzebuje! — wtrącił Charłamp.

— Słyszysz, Jędrek. Ja zdrowa. Krzywda mnie od nikogo nie spotka... Wiem ja, że ci niesporo odjeżdżać...

— Wolałbym na armaty z kociubą iść! — przerwał Kmicic. — Zali to myślisz, że jak ostaniesz, nie będzie ci gorzko, ilekroć pomyślisz: przyjacielam zaniechał! A jeszcze i Pan Bóg w gniewie słusznym łatwo błogosławieństwa może umknąć!

— Sęk mi w głowę wbijasz. Powiadasz, że może błogosławieństwa umknąć? Tego się boję!

— Taki przyjaciel, jak pan Michał, toż to święty obowiązek go ratować!

— Jać Michała kocham całym sercem (я Михала люблю всем сердцем). Trudno (трудно)!... Kiedy trzeba (когда /ехать/ надо), to rychło trzeba (то быстро надо), bo tu każda godzina znaczy (потому что тут каждый час значение имеет = каждый час на счету)! Zaraz do stajen idę (сейчас в конюшню пойду)... Przez Bóg żywy (пред Богом живым = о Боже), czy już nie ma innej rady (или уж нет другого выхода)? Licho tamtych nadało (лихо их погнало = черт их дернул) w Kaliskie jechać (в Калиш ехать)! Toć mi nie o siebie chodzi (не обо мне /речь/ идет), ale o ciebie (но о тебе), krociu najmilszy (душа моя)! Wolałbym (желал бы = лучше бы) majętności stracić (поместья потерять) niż bez ciebie jeden dzień dychać (чем без тебя один день дышать). Kto by mi powiedział (кто бы мне сказал), że nie dla służby publicznej ciebie odjadę (что не ради службы общественной тебя оставлю), to bym mu rękojeść po krzyżyk w gębę wsadził (то /я/ бы ему рукоять по крестик в рот всадил). Obowiązek — mówisz (долг говоришь)? Niechże będzie (пусть так)! Kiep, kto się ogląda (глупец, кто оглядывается /назад/)! Żeby dla kogo innego (ежели бы ради кого другого), nie dla Michała (не ради Михала), nigdy bym tego nie uczynił (никогда бы такого не сделал)!

Tu zwrócił się do Charłampa (тут /он/ обратился к Харлампу):

— Mości panie (милостивый пан), proszę ze mną do stajen (прошу /пройти/ со мной в конюшню), konie opatrzym (коней снаряжать= седлать). A ty, Oleńka (а ты, Оленька), każ mi łuby pakować (прикажи мне корзины упаковать = уложить). Niech tam który z laudańskich omłotu pilnuje (пусть там кто-нибудь из лауданских за обмолотом присмотрит)... Panie Charłamp (пан Харламп), choć ze dwie niedziele musisz waćpan u nas posiedzieć (хоть недели две должен твоя милость у нас посидеть), żony mi dopilnujesz (за женой моей присмотришь). Może też się tu w okolicy jaka dzierżawa znajdzie (может, также тут в окрестностях именьице какое отыщется). Bierz Lubicz (возьмешь Любич)! Co (что)? Chodź waćpan do stajni (пойдем, твоя милость, в конюшню)! Za godzinę ruszam (через час двину /в путь/)! Kiedy trzeba, to trzeba (раз надо, то надо)!..

— Jać Michała kocham całym sercem. Trudno!... Kiedy trzeba, to rychło trzeba, bo tu każda godzina znaczy! Zaraz do stajen idę... Przez Bóg żywy, czy już nie ma innej rady? Licho tamtych nadało w Kaliskie jechać! Toć mi nie o siebie chodzi, ale o ciebie, krociu najmilszy! Wolałbym majętności stracić niż bez ciebie jeden dzień dychać. Kto by mi powiedział, że nie dla służby publicznej ciebie odjadę, to bym mu rękojeść po krzyżyk w gębę wsadził. Obowiązek — mówisz? Niechże będzie! Kiep, kto się ogląda! Żeby dla kogo innego, nie dla Michała, nigdy bym tego nie uczynił!

Tu zwrócił się do Charłampa:

— Mości panie, proszę ze mną do stajen, konie opatrzym. A ty, Oleńka, każ mi łuby pakować. Niech tam który z laudańskich omłotu pilnuje... Panie Charłamp, choć ze dwie niedziele musisz waćpan u nas posiedzieć, żony mi dopilnujesz. Może też się tu w okolicy jaka dzierżawa znajdzie. Bierz Lubicz! co? Chodź waćpan do stajni! Za godzinę ruszam! Kiedy trzeba, to trzeba!..

Rozdział II (Глава II)

Jakoż dobrze jeszcze (еще задолго) przed zachodem słońca (перед заходом солнца) ruszył rycerz (двинул рыцарь), żegnany przez żonę łzami i krzyżem (провожаемый женой слезами и крестом = жена со слезами надела на него крест), w którym drzazgi świętego drzewa kunsztownie (в который частица святого дерева /от распятия/ искусно) w złoto były osadzone (в золото была оправлена). A że z dawnych lat (а что с давних лет) bardzo był pan Kmicic (весьма был пан Кмициц) do nagłych pochodów nawykły (к внезапным походам привычен), więc ruszywszy gnał (таким образом, выехав, гнал /он/), jakby chodziło (как если бы /речь/ шла) o doścignięcie umykających z łupem Tatarów (о преследовании убегающих с трофеями татар).

Jakoż dobrze jeszcze przed zachodem słońca ruszył rycerz, żegnany przez żonę łzami i krzyżem, w którym drzazgi świętego drzewa kunsztownie w złoto były osadzone. A że z dawnych lat bardzo był pan Kmicic do nagłych pochodów nawykły, więc ruszywszy gnał, jakby chodziło o doścignięcie umykających z łupem Tatarów.

Dobrawszy się do Wilna (добравшись до Вильно), jechał na Grodno, Białystok (/он/ поехал на Гродно, Белосток), a stamtąd do Siedlec się przebierał (а оттуда на Седлец пробирался). Przejeżdżając przez Łuków (подъезжая к Лукову) dowiedział się (/он/ узнал), że państwo Skrzetuscy (что паны Скшетуские) z dziećmi i panem Zagłobą (с детьми и паном Заглобою) dniem przedtem powrócili właśnie z Kaliskiego (днем раньше вернулись собственно из Калишского /края/ = из-под Калиша), więc postanowił do nich wstąpić (и решил к ним заехать), bo z kimże mógł (потому что с кем же мог) nad ratowaniem Wołodyjowskiego (о спасении Володыёвского) skuteczniej się naradzić (эффективней посоветоваться)?

Dobrawszy się do Wilna, jechał na Grodno, Białystok, a stamtąd do Siedlec się przebierał. Przejeżdżając przez Łuków dowiedział się, że państwo Skrzetuscy z dziećmi i panem Zagłobą dniem przedtem powrócili właśnie z Kaliskiego, więc postanowił do nich wstąpić, bo z kimże mógł nad ratowaniem Wołodyjowskiego skuteczniej się naradzić?

Przyjęli go tedy ze zdziwieniem i radością (приняли = встретили его с удивлением и радостью), która jednak zaraz w ciężki płacz się zmieniła (которая однако сразу горьким плачем сменилась), gdy im cel swego przybycia oznajmił (когда /Кмициц/ им о цели своего визита объявил). Pan Zagłoba cały dzień uspokoić się nie mógł (пан Заглоба целый день успокоиться не мог) i nad stawem wciąż płakał tak rzewnie (и над прудом так рыдал трогательно), że jak sam później powiadał (что, как сам позднее рассказывал,): aż staw wezbrał i stawidła trzeba było otwierać (даже пруд из берегов вышел и нужно было запруду открывать). Ale wypłakawszy się (но выплакавшись) poszedł po rozum do głowy (пошел за разумом к голове = пораскинул умом) i oto co mówił na naradzie (и вот что сказал на совете):

— Jan nie może jechać (Ян не может ехать), bo do kapturu obran (ибо /он/ в суд избран), spraw zaś będzie siła (дел у него будет тьма), jako że po tylu wojnach pełno jest duchów niespokojnych (поскольку после стольких войн полно душ неспокойных). Z tego, co jegomość pan Kmicic powiada (из того, что его милость пан Кмициц поведал), widać (видно), że bociany na zimę w Wodoktach zostaną (что аисты на зиму в Водоктах останутся), bo je tam do inwentarza roboczego policzono (ибо там /они/ причислены к рабочему инвентарю) i funkcję spełnić muszą (и функцию свою исполнить должны). Nie dziwota (не диво = само собой /разумеется/), że przy takim gospodarstwie niesporo waćpanu wyruszać w drogę (что при таком хозяйстве не сподручно его милости /Кмицицу/ отправляться в дорогу), zwłaszcza że nie wiadomo (тем более, что никому не ведомо), jak długo ona może potrwać (как долго она может длиться). Wielkiegoś serca dowiódł (/Анджей/ доказал величие /своего/ сердца), żeś wyjechał (когда поехал /сюда/), ale mamli szczerze radzić (но имею искренний совет), toć powiem (и скажу /ему/): wracaj (возвращайся), gdyż tam bliższego jeszcze konfidenta potrzeba (потому что там еще ближе конфидент нужен), który by do serca nie brał (который бы к близко сердцу не принимал), choćby go i ofuknięto, i widzieć nie chciano (если его и оттолкнут, и видеть не захотят). Patientia ([patientia — лат. терпение]) tam potrzebna i doświadczenie wielkie (там нужно и опыт великий), a waszmaść masz tylko przyjaźń dla Michała (а /ты / твоя милость, имеешь только приязнь к Михалу), która w takowym wypadku non sufficit (которой в таком случае [non sufficit — лат. недостаточно]). Nie gniewaj się jeno waść (не гневайся, твоя милость), bo sam przyznać musisz (потому что сам признать должен), żeśmy obaj z Janem dawniejsi przyjaciele (что мы оба с Яном давние друзья /Михала/) i więcejśmy razem przygód przebyli (и больше вместе приключений пережили). Miły Boże (Господи Боже)! ileż to razy on mnie (сколько раз он меня), a ja jego w opresji ratowałem (а я его в затруднительном положении спасали)!

Przyjęli go tedy ze zdziwieniem i radością, która jednak zaraz w ciężki płacz się zmieniła, gdy im cel swego przybycia oznajmił. Pan Zagłoba cały dzień uspokoić się nie mógł i nad stawem wciąż płakał tak rzewnie, że jak sam później powiadał: aż staw wezbrał i stawidła trzeba było otwierać. Ale wypłakawszy się poszedł po rozum do głowy i oto co mówił na naradzie:

— Jan nie może jechać, bo do kapturu obran, spraw zaś będzie siła, jako że po tylu wojnach pełno jest duchów niespokojnych. Z tego, co jegomość pan Kmicic powiada, widać, że bociany na zimę w Wodoktach zostaną, bo je tam do inwentarza roboczego policzono i funkcję spełnić muszą. Nie dziwota, że przy takim gospodarstwie niesporo waćpanu wyruszać w drogę, zwłaszcza że nie wiadomo, jak długo ona może potrwać. Wielkiegoś serca dowiódł, żeś wyjechał, ale mamli szczerze radzić, toć powiem: wracaj, gdyż tam bliższego jeszcze konfidenta potrzeba, który by do serca nie brał, choćby go i ofuknięto, i widzieć nie chciano. Patientia tam potrzebna i doświadczenie wielkie, a waszmaść masz tylko przyjaźń dla Michała, która w takowym wypadku non sufficit. Nie gniewaj się jeno waść, bo sam przyznać musisz, żeśmy obaj z Janem dawniejsi przyjaciele i więcejśmy razem przygód przebyli. Miły Boże! ileż to razy on mnie, a ja jego w opresji ratowałem!

— Gdybym się też zrzekł funkcji deputata (если бы мне тоже отказаться от функций депутата)? — przerwał Skrzetuski (прервал /его/ Скшетуский).

— Janie, to służba publiczna (Ян, это служба государственная)! — odparł surowo Zagłoba (ответил Заглоба сурово).

— Bóg widzi (Бог видит) — mówił strapiony Skrzetuski (сказал пристыженный Скшетуский) — że stryjecznego mego, Stanisława (что моего двоюродного брата Станислава), miłuję szczerym braterskim afektem (люблю искренним братским аффектом), ale Michał bliższy mi niż brat (но Михал ближе мне, чем брат).

— Mnie on i od rodzonego bliższy (мне он и родного /брата/ ближе), tym bardziej że rodzonego nigdy nie miałem (тем более, что родного никогда /у меня/ не было). Nie czas się o afekta spierać (не время сейчас об аффекте спорить)! Widzisz, Janie (видишь, Ян), żeby to nieszczęście świeżo w Michała uderzyło (если бы несчастье только что Михала поразило), może sam bym ci powiedział (может, /я/ сам бы сказал): daj katu kaptur i jedź (отдай палачу = к черту /судейский/ колпак и едем)! Ale policzmy (но /давайте/ посчитаем), ile to już czasu upłynęło (сколько уже времени прошло), nim Charłamp z Częstochowy na Żmudź zdążył (пока Харламп из Ченстохова на Жмудь поехал), a pan Andrzej ze Żmudzi do nas (а пан Анджей из Жмуди к нам). Teraz nie tylko trzeba do Michała jechać (сейчас не только надо к Михалу ехать), ale przy nim zostać (но и при нем остаться), nie tylko z nim płakać (не только с ним плакать), ale perswadować (но и убеждать); nie tylko mu Ukrzyżowanego jako przykład pokazywać (не только ему крестные муки /Христа/ как пример показывать), ale uciesznymi krotochwilami myśl i serce rozweselić (но приятной беседой мысли и сердце развеселить). Ot, wiecie, kto powinien jechać (вот видите, кто должен ехать)?— ja! i pojadę (я! и /я/ поеду)! tak mi dopomóż Bóg (Бог мне поможет)! Znajdę go w Częstochowie (/если/ найду его в Ченстохове), to go tu przywiozę (то его сюда привезу); nie znajdę (не найду), to choćby na Multany (то хоть в Молдавию) za nim się powlokę (за ним потащусь) i póty go szukać nie przestanę (и до тех пор его искать не перестану), póki o własnej mocy (пока своей силой = своей рукой) szczyptę tabaki sobie do nozdrzech podnieść zdołam (щепоть табака себе в ноздрю поднести смогу).

— Gdybym się też zrzekł funkcji deputata? — przerwał Skrzetuski.

— Janie, to służba publiczna! — odparł surowo Zagłoba.

— Bóg widzi — mówił strapiony Skrzetuski — że stryjecznego mego, Stanisława, miłuję szczerym braterskim afektem, ale Michał bliższy mi niż brat.

— Mnie on i od rodzonego bliższy, tym bardziej że rodzonego nigdy nie miałem. Nie czas się o afekta spierać! Widzisz, Janie, żeby to nieszczęście świeżo w Michała uderzyło, może sam bym ci powiedział: daj katu kaptur i jedź! Ale policzmy, ile to już czasu upłynęło, nim Charłamp z Częstochowy na Żmudź zdążył, a pan Andrzej ze Żmudzi do nas. Teraz nie tylko trzeba do Michała jechać, ale przy nim zostać, nie tylko z nim płakać, ale perswadować; nie tylko mu Ukrzyżowanego jako przykład pokazywać, ale uciesznymi krotochwilami myśl i serce rozweselić. Ot, wiecie, kto powinien jechać?— ja! i pojadę! tak mi dopomóż Bóg! Znajdę go w Częstochowie, to go tu przywiozę; nie znajdę, to choćby na Multany za nim się powlokę i póty go szukać nie przestanę, póki o własnej mocy szczyptę tabaki sobie do nozdrzech podnieść zdołam.

Usłyszawszy to (услышав это) dwaj rycerze (два рыцаря) poczęli brać w objęcia pana Zagłobę (начали = кинулись обнимать пана Заглобу), a on się rozczulił nieco i nad pana Michała nieszczęściem (а он расчувствовался немного и над несчастьем пана Михала), i nad własnymi przyszłymi fatygami (и над собственными будущими хлопотами). Przeto łzy ronić począł (поэтому слезы ронять начал), a wreszcie, gdy już miał uścisków dość, rzekł (и наконец, когда уж ему объятий было достаточно, сказал):


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: