Польский язык с Генриком Сенкевичем 45 страница

— A Michała to niby nie znają (а Михала, что ли, не знают)? A Michała to niby nie będą omijali (а Михала, что ли, не будут обходить)?

Zwierzała się z tych myśli panu Zagłobie, a on uśmiechał się pobłażliwie i mówił:

— Już że tam będziesz oczkiem w głowie i osobliwością wielką, to pewna! Niewiasta w stanicy — toż to rarytet!...

— A w potrzebie i przykład im dam.

— Czego?

— A męstwa! O jedno się tylko boję, że za Chreptiowem staną jeszcze komendy w Mohilowie i Raszkowie, aż hen, ku Jahorlikowi, i że Tatarów na lekarstwo nawet nie ujrzymy.

— A ja się jeno tego boję, oczywiście nie dla siebie, ale dla cię, że ich za często będziem widywać. Cóż to, myślisz, że czambuły mają obowiązek koniecznie na Raszków i Mohilów iść? Mogą przyjść wprost od wschodu, ze stepów, alboli też mołdawską stroną Dniestru ciągnąć i wychylić się w granice Rzeczypospolitej, gdzie zechcą, choćby i w górze za Chreptiowem. Chybaby się bardzo rozgłosiło, że ja w Chreptiowie zamieszkałem, to go będą omijali, bo mię z dawna znają.

— A Michała to niby nie znają? A Michała to niby nie będą omijali?

— I jego będą omijali (и его будут обходить), chyba że w wielkiej potędze nadciągną (разве что большие силы подтянут), co się może przygodzić (что может случиться). Wreszcie sam on ich poszuka (впрочем, он сам их отыщет).

— Otóż to, tego byłam pewna (вот именно, в этом /я/ уверена)! Szczerali tam już w Chreptiowie pustynia (настоящая там в Хрептёве пустыня)? Bo to tak niedaleko (это же так недалеко)!

— Że i szczersza być nie może (более настоящей быть не может). Niegdyś, za czasów jeszcze mojej młodości (некогда, еще во времена моей молодости), była to strona ludna (был этот край людным). Jechało się z chutoru do chutoru (ехали от хутора до хутора), z wsi do wsi (от деревни до деревни), z miasteczka do miasteczka (от городка до городка). Znałem, bywałem (знаю, бывал)! Pamiętam, gdy Uszyca była walnym grodem co się zowie (помню, когда Ушица была самым что ни на есть отличным городом-крепостью)! Pan Koniecpolski ojciec na starostwo mnie tu promował (пан Конецпольский-отец на староство меня туда прочил). Ale potem nastała inkursja hultajska i wszystko poszło w ruinę (но потом начался мятеж /всякого/ сброда и все превратилось в руины). Kiedyśmy oto po Halszkę Skrzetuską tędy jechali (когда мы тогда за Елешкой Скшетуской туда ехали), to już była pustynia (то уже была пустыня), a potem jeszcze ze dwadzieścia razy przeszły tędy czambuły (а потом еще раз двадцать прошли этой дорогой чамбулы)... Teraz pan Sobieski kozactwu i tatarstwu znów te strony wydarł (теперь пан Собеский у казаков и татарвы снова этот край вырвал) jako psu z gardła (как /кость/ у пса из горла)... Ale ludzi tu jeszcze mało (но людей тут еще мало), jeno zbóje w jarach siedzą (только разбойники в ярах сидят)...

Tu począł się pan Zagłoba rozglądać po okolicy (тут принялся пан Заглоба озираться вокруг) i kiwać głową (и кивать головой), dawne czasy wspominając (давние времена вспоминая).

— I jego będą omijali, chyba że w wielkiej potędze nadciągną, co się może przygodzić. Wreszcie sam on ich poszuka.

— Otóż to, tego byłam pewna! Szczerali tam już w Chreptiowie pustynia? Bo to tak niedaleko!

— Że i szczersza być nie może. Niegdyś, za czasów jeszcze mojej młodości, była to strona ludna. Jechało się z chutoru do chutoru, z wsi do wsi, z miasteczka do miasteczka. Znałem, bywałem! Pamiętam, gdy Uszyca była walnym grodem co się zowie! Pan Koniecpolski ojciec na starostwo mnie tu promował. Ale potem nastała inkursja hultajska i wszystko poszło w ruinę. Kiedyśmy oto po Halszkę Skrzetuską tędy jechali, to już była pustynia, a potem jeszcze ze dwadzieścia razy przeszły tędy czambuły... Teraz pan Sobieski kozactwu i tatarstwu znów te strony wydarł jako psu z gardła... Ale ludzi tu jeszcze mało, jeno zbóje w jarach siedzą...

Tu począł się pan Zagłoba rozglądać po okolicy i kiwać głową, dawne czasy wspominając.

— Mój Boże (Боже мой) — mówił (сказал) — wówczas gdyśmy po Halszkę jechali (в то время, когда мы за Елешкой ехали), widziało mi się (казалось мне), że starość za pasem (что старость за поясом = на носу, близко), a teraz myślę, żem był młody (а сейчас думаю, что тогда был молодой), bo to przecie temu blisko dwadzieścia cztery lat (ведь это было почти двадцать четыре года тому /назад/). Michał był jeszcze młokos (Михал был еще молокососом) i niewiele więcej miał włosów na gębie niż u mnie na pięści (и едва ли больше имел волос на губе, чем у меня на кулаке). A tak mi ta okolica w pamięci stoi (а так мне эти места в памяти стоят), jakby to było wczora (словно это было вчера)! Chaszcze tylko i bory większe porosły (кустарник только и леса больше разрослись), odkąd agricolae się wynieśli (с тех пор, как [agricolae — лат. земледельцы] разбежались)...

Jakoż za Kitajgrodem wjechali zaraz w duże bory (за Китайгродом въехали сразу же в мощные леса), którymi wówczas tamta strona po większej części była pokryta (которыми в то время этот край большей частью был покрыт). Gdzieniegdzie jednak (кое-где, впрочем), zwłaszcza w okolicach Studzienicy (особенно в окрестностях Студеницы), zdarzały się i pola odkryte (встречались и открытые поля), a wówczas widzieli brzeg Dniestrowy (и тогда видели /они/ берег Днестра) i kraj ciągnący się hen (и край, тянущийся далеко-далеко), z tamtej strony rzeki (с той стороны реки), aż do wyżyn zamykających po mołdawskiej stronie widnokrąg (до самых холмов, замыкающих по молдавскому берегу горизонт).

Głębokie jary (глубокие овраги), siedziby dzikiego zwierza (обиталища диких зверей) i dzikszych jeszcze ludzi (и диких еще людей), przecinały im drogę (пересекали их дорогу), czasem wąskie i urwiste (иногда узкие и обрывистые), czasem otwartsze (иногда открытые), o bokach lekko pochyłych (с пологими склонами) i porośniętych głuchą puszczą (заросшими густым лесом). Mellechowiczowi Lipkowie zagłębiali się w nie ostrożnie (татары Меллеховича спускались в них осторожно) i gdy koniec konwoju był jeszcze na wysokim skraju (и если конец конвоя был еще на высоком склоне), początek jego zstępował jakby pod ziemię (начало его словно проваливалось под землю). Często przychodziło Basi i panu Zagłobie wysiadać z karabonu (часто приходилось Басе и пану Заглобе выходить из возка), bo chociaż Wołodyjowski przetarł jako tako drogę (поскольку хотя Володыёвский проложил так-сяк дорогу), przejazdy jednak bywały niebezpieczne (проезды, однако, бывали опасными). Na dnie jarów biły krynice (на дне оврагов били ключи) lub płynęły szeleszcząc po kamieniach bystre strumienie (или текли, журча по камням, быстрые ручьи), wzbierające wiosną wodą ze stepowych śniegów (вбирая весной воду из степных снегов). Chociaż słońce dogrzewało jeszcze borom i stepom mocno (хотя солнце пригревало еще сильно леса и степи), surowy chłód taił się w tych kamiennych gardzielach (суровый холод таился в этих каменных котловинах) i chwytał niespodzianie przejeżdżających (и пронизывал неожиданно путников). Bór wyściełał skaliste boki (лес устилал скалистые склоны) i — piętrzył się jeszcze na brzegach (и взбирался еще на края), posępny i czarny (угрюмый и черный), jakby chciał owe zapadłe wnętrza przed złotymi promieńmi słońca zasłonić (словно хотел эти провалы от золотых лучей солнца заслонить). Miejscami jednak całe jego szmaty były połamane (местами, однако, на целых участках его /деревья/ были поломаны), zwalone (повалены), pnie ponarzucane jedne na drugie w dzikim bezładzie (пни громоздились друг на друга в диком беспорядке), gałęzie zwichrzone i zbite w kupy (искореженные ветви сбиты в кучи), zeschłe zupełnie lub też pokryte zrudziałym liściem i iglicami (высохшие полностью или покрытые порыжевшей листвой и хвоей).

— Mój Boże — mówił — wówczas gdyśmy po Halszkę jechali, widziało mi się, że starość za pasem, a teraz myślę, żem był młody, bo to przecie temu blisko dwadzieścia cztery lat. Michał był jeszcze młokos i niewiele więcej miał włosów na gębie niż u mnie na pięści. A tak mi ta okolica w pamięci stoi, jakby to było wczora! Chaszcze tylko i bory większe porosły, odkąd agricolae się wynieśli...

Jakoż za Kitajgrodem wjechali zaraz w duże bory, którymi wówczas tamta strona po większej części była pokryta. Gdzieniegdzie jednak, zwłaszcza w okolicach Studzienicy, zdarzały się i pola odkryte, a wówczas widzieli brzeg Dniestrowy i kraj ciągnący się hen, z tamtej strony rzeki, aż do wyżyn zamykających po mołdawskiej stronie widnokrąg.

Głębokie jary, siedziby dzikiego zwierza i dzikszych jeszcze ludzi, przecinały im drogę, czasem wąskie i urwiste, czasem otwartsze, o bokach lekko pochyłych i porośniętych głuchą puszczą. Mellechowiczowi Lipkowie zagłębiali się w nie ostrożnie i gdy koniec konwoju był jeszcze na wysokim skraju, początek jego zstępował jakby pod ziemię. Często przychodziło Basi i panu Zagłobie wysiadać z karabonu, bo chociaż Wołodyjowski przetarł jako tako drogę, przejazdy jednak bywały niebezpieczne. Na dnie jarów biły krynice lub płynęły szeleszcząc po kamieniach bystre strumienie, wzbierające wiosną wodą ze stepowych śniegów. Chociaż słońce dogrzewało jeszcze borom i stepom mocno, surowy chłód taił się w tych kamiennych gardzielach i chwytał niespodzianie przejeżdżających. Bór wyściełał skaliste boki i-piętrzył się jeszcze na brzegach, posępny i czarny, jakby chciał owe zapadłe wnętrza przed złotymi promieńmi słońca zasłonić. Miejscami jednak całe jego szmaty były połamane, zwalone, pnie ponarzucane jedne na drugie w dzikim bezładzie, gałęzie zwichrzone i zbite w kupy, zeschłe zupełnie lub też pokryte zrudziałym liściem i iglicami.

— Co się z tym borem stało (что случилось с этим бором)? — pytała pana Zagłoby Basia (спрашивала пана Заглобу Бася).

— Miejscami mogą to być stare zasieki (местами могут это быть старые засеки), czynione albo przez dawnych mieszkańców przeciw ordzie (сделанные либо давними жителями против орды), albo też przez hultajstwo przeciw naszym wojskom (либо разбойниками против наших войск); miejscami znów to wichry mołdawskie tratują tak po lesie (местами ветры молдавские прогулялись так по лесу), w których wichrach (в которых вихрях), jako starzy ludzie powiadają (как старые люди говорят), upiory albo zgoła diabli harce wyprawują (упыри или сами черти поединки устраивают).

— A waszmość widziałeś kiedy diabelskie harce (а ваша милость видел когда-нибудь дьявольские поединки)?

— Widzieć nie widziałem, alem słyszał (видеть не видел, но слышал), jako diabli pokrzykiwali sobie z uciechy (как черти покрикивают друг другу от радости): “u-ha! u-ha (у-ха! у-ха)!” Spytaj się Michała, bo i on słyszał (спроси Михала, потому что и он слыхал).

Basia, lubo odważna (Бася, будучи отважной), bała się jednak trochę złych duchów (боялась, однако, немного злых духов), więc zaraz poczęła się żegnać (поэтому сразу же принялась креститься).

— Straszne to strony (страшные места)! — rzekła (сказала).

I rzeczywiście w niektórych jarach było straszno (и действительно, в некоторых ярах было страшно), bo nie tylko mroczno (ибо не только мрачно), ale i głucho (но и глухо /там было/). Wiatr nie wiał (ветер не выл), liście i gałęzie drzew nie czyniły szelestu (листья и ветви деревьев не шелестели): słychać było jeno tupot i parskanie koni (слышно было только топот и фырканье коней), skrzyp wozów i okrzyki (скрип возов и окрики), które wydawali woźnice w niebezpieczniejszych miejscach (которые издавали возницы в самых опасных местах). Czasem też zaśpiewali Tatarzy lub dragoni (иногда запевали /песню/ татары или драгуны), ale sama puszcza nie odzywała się (но сама пуща не отзывалась) żadnym ludzkim ni zwierzęcym głosem (никаким людским или звериным голосом). Jeśli jednak jary posępne czyniły wrażenie (если, однако, яры мрачное производили впечатление), natomiast górny kraj (зато верхний край), nawet tam gdzie ciągnęły się bory (даже там, где тянулись боры), wesoło otwierał się przed oczyma karawany (весело открывался перед глазами каравана = путников).

— Co się z tym borem stało? — pytała pana Zagłoby Basia.

— Miejscami mogą to być stare zasieki, czynione albo przez dawnych mieszkańców przeciw ordzie, albo też przez hultajstwo przeciw naszym wojskom; miejscami znów to wichry mołdawskie tratują tak po lesie, w których wichrach, jako starzy ludzie powiadają, upiory albo zgoła diabli harce wyprawują.

— A waszmość widziałeś kiedy diabelskie harce?

— Widzieć nie widziałem, alem słyszał, jako diabli pokrzykiwali sobie z uciechy: “u-ha! u-ha!” Spytaj się Michała, bo i on słyszał.

Basia, lubo odważna, bała się jednak trochę złych duchów, więc zaraz poczęła się żegnać.

— Straszne to strony! — rzekła.

I rzeczywiście w niektórych jarach było straszno, bo nie tylko mroczno, ale i głucho. Wiatr nie wiał, liście i gałęzie drzew nie czyniły szelestu: słychać było jeno tupot i parskanie koni, skrzyp wozów i okrzyki, które wydawali woźnice w niebezpieczniejszych miejscach. Czasem też zaśpiewali Tatarzy lub dragoni, ale sama puszcza nie odzywała się żadnym ludzkim ni zwierzęcym głosem. Jeśli jednak jary posępne czyniły wrażenie, natomiast górny kraj, nawet tam gdzie ciągnęły się bory, wesoło otwierał się przed oczyma karawany.

Pogoda była jesienna, cicha (погода была осенняя, тихая). Słońce chodziło po niebieskim stepie nie splamionym żadną chmurką (солнце ходило по небесному склону, не омраченному ни одной тучкой), lejąc blask obfity na skały, pola i lasy (бросая отблеск обильный на скалы, поля и леса). W tym blasku sosny wydawały się czerwone i złote (в этом блеске сосны казались красно-золотыми), a nitki pajęcze (а нитки паутины), pouczepiane do gałązek drzew (цепляющиеся к ветвям деревьев), do burzanów i traw (к бурьяну и травам), świeciły tak mocno (сверкали так ярко), jak gdyby były same ze słonecznych promieni utkane (как если бы были сами из солнечных лучей сотканы). Październik dobiegał do połowy dni swoich (октябрь подходил к середине дней своих), więc wiele ptactwa (поэтому множество птиц), zwłaszcza co czulszego na chłody (особенно /тех/, что чувствительны к холоду), poczęło już z Rzeczypospolitej ku Czarnemu Morzu wędrować (начали из Речи Посполитой к Черному морю путешествовать): na niebie widać było i klucze żurawiane (в небе видны были и косяки журавлиные) z donośnym okrzykiem lecące i gęsi (с громким криком летящие, и гуси), i stada cyranek (и стаи чирков). Tu i owdzie (тут и там), wysoko, wysoko (высоко, высоко), tkwiły w błękicie na rozpostartych skrzydłach groźne dla powietrznych mieszkańców orły (парили в /небесной/ голубизне на распростертых крыльях грозные для воздушных обитателей орлы); gdzieniegdzie chciwe połowu jastrzębie zataczały powolne koła (кое-где хищные полевые ястребы совершали медленные круги). Atoli zwłaszcza w gołych polach nie brakło i tego ptactwa (однако особенно в открытых полях хватало и таких птиц), które ziem i się trzyma (которые земли держатся) i w trawach wyniosłych rade się kryje (и в травах высоких прячутся). Co chwila spod kopyt lipkowskich bachmatów zrywały się (ежеминутно из-под копыт липековских бахматов срывались) z szumem stada rdzawych kuropatw (с шумом стаи ржавых куропаток); kilkakroć też ujrzała Basia (несколько раз видела Бася), lubo z daleka (правда, издалека), stojące na straży dropie (стоящих на страже дроф), na których widok płonęły jej policzki (при виде которых пламенели ее щечки), a oczy poczynały świecić (а глаза начинали сверкать).

Pogoda była jesienna, cicha. Słońce chodziło po niebieskim stepie nie splamionym żadną chmurką, lejąc blask obfity na skały, pola i lasy. W tym blasku sosny wydawały się czerwone i złote, a nitki pajęcze, pouczepiane do gałązek drzew, do burzanów i traw, świeciły tak mocno, jak gdyby były same ze słonecznych promieni utkane. Październik dobiegał do połowy dni swoich, więc wiele ptactwa, zwłaszcza co czulszego na chłody, poczęło już z Rzeczypospolitej ku Czarnemu Morzu wędrować: na niebie widać było i klucze żurawiane z donośnym okrzykiem lecące i gęsi, i stada cyranek. Tu i owdzie, wysoko, wysoko, tkwiły w błękicie na rozpostartych skrzydłach groźne dla powietrznych mieszkańców orły; gdzieniegdzie chciwe połowu jastrzębie zataczały powolne koła. Atoli zwłaszcza w gołych polach nie brakło i tego ptactwa, które ziem i się trzyma i w trawach wyniosłych rade się kryje. Co chwila spod kopyt lipkowskich bachmatów zrywały się z szumem stada rdzawych kuropatw; kilkakroć też ujrzała Basia, lubo z daleka, stojące na straży dropie, na których widok płonęły jej policzki, a oczy poczynały świecić.

— Będziem je z Michałem chartami szczwali (будем их с Михалом борзыми травить)! — wołała klaszcząc w dłonie (кричала /она/, хлопая в ладоши).

— Żeby to twój mąż był jakowyś domator (если бы твой муж был какой-нибудь домосед) — mówił Zagłoba (говорил Заглоба) — prędko by mu z taką żoną broda posiwiała (быстро бы у него от такой жены борода поседела), ale ja wiedziałem (но я знал), komu mam cię oddać (кому должен тебя отдать). Inna byłaby choć wdzięczna, hę (другая была бы хоть благодарна, хе)?

Basia ucałowała zaraz oba policzki pana Zagłoby (Бася расцеловала тут же обе щеки пана Заглобы), aż rozczulił się i rzekł (даже растрогался /он/ и сказал):

— Na starość kochające serca tak człeku miłe jako ciepły przypiecek (в старости любящее сердце так мило, как теплая лежанка).

Po czym zamyślił się i dodał (после чего подумал и добавил):

— To dziw (вот странно), jakem ja całe życie tę białogłowską płeć lubił (как я всю жизнь этот женский пол любил), a żeby tak powiedzieć za co (а если бы сказать за что), to sam nie wiem (то и сам не знаю), boć to licho bywa i zdradliwe, i płoche (ибо и эта беда бывает и изменчивая, и легкомысленная)... Jeno że to mdłe jako dzieci (только что беспомощны, словно дети), więc niechże którą krzywda jakowaś spotka (ведь если какую-нибудь обида постигнет), to aż ci serce z mizerykordii piszczy (то даже сердце от жалости пищит). Uściskajże mnie jeszcze czy co (поцелуй же меня еще, что ли)!

Basia rada by była cały świat uściskać (Бася рада была бы весь мир обнять), więc natychmiast uczyniła zadość życzeniu pana Zagłoby (и потому удовлетворила желание пана Заглобы) i jechali dalej w wybornych humorach (и ехали дальше в отличном настроении). Jechali bardzo wolno (ехали очень медленно), bo woły idące z tyłu nie mogły prędzej nadążyć (поскольку волы, идущие позади, не могли передних догнать), a niebezpiecznie je było z małą liczbą ludzi (и опасно было их с небольшим количеством людей) wśród tych lasów zostawiać (среди этих лесов оставлять).

— Będziem je z Michałem chartami szczwali! — wołała klaszcząc w dłonie.

— Żeby to twój mąż był jakowyś domator — mówił Zagłoba — prędko by mu z taką żoną broda posiwiała, ale ja wiedziałem, komu mam cię oddać. Inna byłaby choć wdzięczna, hę?

Basia ucałowała zaraz oba policzki pana Zagłoby, aż rozczulił się i rzekł:

— Na starość kochające serca tak człeku miłe jako ciepły przypiecek.

Po czym zamyślił się i dodał:

— To dziw, jakem ja całe życie tę białogłowską płeć lubił, a żeby tak powiedzieć za co, to sam nie wiem, boć to licho bywa i zdradliwe, i płoche... Jeno że to mdłe jako dzieci, więc niechże którą krzywda jakowaś spotka, to aż ci serce z mizerykordii piszczy. Uściskajże mnie jeszcze czy co!

Basia rada by była cały świat uściskać, więc natychmiast uczyniła zadość życzeniu pana Zagłoby i jechali dalej w wybornych humorach. Jechali bardzo wolno, bo woły idące z tyłu nie mogły prędzej nadążyć, a niebezpiecznie je było z małą liczbą ludzi wśród tych lasów zostawiać.

W miarę jak zbliżali się do Uszycy (по мере того, как приближались к Ушице), kraj stawał się nierówniejszy (местность становилась /все более/ неровной = /все/ холмистей), puszcza głuchsza (пуща глуше), a jary głębsze (а овраги глубже). Coraz coś psuło się w wozach (постоянно что-то ломалось в возах), to znów narowiły się konie (то опять упрямились кони), przez co znaczne zdarzały się mitręgi (что приводило к значительным проволочкам). Stary gościniec (старый шлях), idący niegdyś do Mohilowa (идущий некогда до Могилева), od dwudziestu lat zarósł lasem tak (за двадцать лет зарос лесом так), że ledwie gdzieniegdzie widać było jego ślady (что кое-где едва видно было его следы), więc musieli się trzymać szlaków (тогда /путники/ должны были придерживаться дорог), które przetarły dawniejsze (которые проложили /во время/ давних) i ostatnie przechody wojskowe (и недавних военных походов), więc często błędnych (поэтому часто ошибочных), a zawsze bardzo trudnych (и всегда очень трудных). Nie obyło się też i bez wypadku (не обошлось и без происшествия).

Pod Mellechowiczem (под Меллеховичем), jadącym na czele Lipków (едущим во главе липеков), związał się koń na pochyłości jaru (запутался конь на склоне оврага) i zwalił się na dno kamieniste (и упал на каменистое дно) nie bez szwanku dla jeźdźca (не без ущерба для ездока), który tak silnie rozciął sobie sam wierzch głowy (который так сильно рассадил сам себе макушку), że aż przytomność na czas pewien go odbiegła (что даже сознание на некоторое время потерял). Basia z Zagłobą przesiedli się zaraz na podwodne dzianety (Бася с Заглобой пересели сразу же на запасных жеребцов), Tatara zaś kazała młoda pani komendantowa ułożyć na karabonie (татарина же приказала молодая пани комендантова уложить в повозке) i wieźć ostrożnie (и везти осторожно). Odtąd przy każdej krynicy zatrzymywała pochód (с того момента возле каждой криницы /она/ задерживала поход) i własnymi rękoma obwiązywała mu głowę (и собственными руками обвязывала ему голову) szmatami zmaczanymi w zimnej (тряпицами, смоченными в холодной), źródlanej wodzie (родниковой воде). On leżał czas jakiś z zamkniętymi oczyma (он лежал некоторое время с закрытыми глазами), w końcu jednak otworzył je (наконец открыл их), a gdy pochylona nad nim Basia poczęła wypytywać (а когда склонившаяся над ним Бася принялась расспрашивать), jak mu jest (как он /себя/ чувствует), zamiast odpowiedzi chwycił jej rękę (вместо ответа схватил ее руку) i przycisnął do swych zbielałych warg (и прижал /ее/ к своим побледневшим губам). Po chwili dopiero (после чего только), jakby zebrawszy myśli (словно собравшись с мыслями) i przytomność (и придя в себя), odrzekł po małorusku (ответил по-малорусски = по-украински):

W miarę jak zbliżali się do Uszycy, kraj stawał się nierówniejszy, puszcza głuchsza, a jary głębsze. Coraz coś psuło się w wozach, to znów narowiły się konie, przez co znaczne zdarzały się mitręgi. Stary gościniec, idący niegdyś do Mohilowa, od dwudziestu lat zarósł lasem tak, że ledwie gdzieniegdzie widać było jego ślady, więc musieli się trzymać szlaków, które przetarły dawniejsze i ostatnie przechody wojskowe, więc często błędnych, a zawsze bardzo trudnych. Nie obyło się też i bez wypadku.

Pod Mellechowiczem, jadącym na czele Lipków, związał się koń na pochyłości jaru i zwalił się na dno kamieniste nie bez szwanku dla jeźdźca, który tak silnie rozciął sobie sam wierzch głowy, że aż przytomność na czas pewien go odbiegła. Basia z Zagłobą przesiedli się zaraz na podwodne dzianety, Tatara zaś kazała młoda pani komendantowa ułożyć na karabonie i wieźć ostrożnie. Odtąd przy każdej krynicy zatrzymywała pochód i własnymi rękoma obwiązywała mu głowę szmatami zmaczanymi w zimnej, źródlanej wodzie. On leżał czas jakiś z zamkniętymi oczyma, w końcu jednak otworzył je, a gdy pochylona nad nim Basia poczęła wypytywać, jak mu jest, zamiast odpowiedzi chwycił jej rękę i przycisnął do swych zbielałych warg. Po chwili dopiero, jakby zebrawszy myśli i przytomność, odrzekł po małorusku:

— Oj, dobre, jako dawno nie buwało (ой, добре, як давно не бувало /укр./)!


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: