Польский язык с Генриком Сенкевичем 110 страница

— To, co waćpaństwo mówicie, to prawda — rzekł — jak człek z daleka i słyszy ludzkie gadania: “Kamieniec nie opatrzon, Kamieniec upadnie”— to i strach bierze, a jak Kamieniec zobaczy, dalibóg, otucha wstępuje.

— I jeszcze Michał będzie w Kamieńcu! — zawołała Basia.

— I pan Sobieski może sukurs przysłać!

— Chwała Bogu! nie tak źle z nami! nie tak źle! ha! gorzej bywało, a nie daliśmy się!

— Choćby też i najgorzej było, rzecz w tym, żeby fantazji nie tracić! Nie zjedli nas i nie zjedzą, póki duch żywie! — zakończył pan Zagłoba.

Pod wpływem tych radosnych myśli zamilkli, lecz to milczenie w bolesny zostało przerwane sposób. Oto nagle do kolaski Basinej przysunął się z koniem pan Nowowiejski. Twarz jego, tak zwykle straszna i posępna, była teraz uśmiechnięta i pogodna. Zapatrzone oczy utkwił w skąpanym w blaskach słonecznych Kamieńcu i uśmiechał się ciągle.

Dwaj rycerze i Basia patrzyli na niego ze zdziwieniem (два рыцаря и Бася смотрели на него с изумлением), bo nie mogli zrozumieć (ибо не могли понять), jakim sposobem widok twierdzy (каким образом вид твердыни) zdjął tak nagle wszelki ciężar z jego duszy (снял так внезапно всякое бремя с его души), ów zaś rzekł (он же сказал):

— Pochwalone imię Pańskie (благословенное имя Господне)! Siła było zmartwienia (много было горя), ale ot, i radość gotowa (но вот, и радость готова = пришла)!

Tu zwrócił się do Basi (тут обратился к Басе):

— One obie są u wójta lackiego Tomaszewicza (они обе у войта /т. е. у сельского старосты/ ляшского Томашевича), i dobrze (и хорошо), że się tam schroniły (что там укрылись), bo w takiej fortecy nic im ten zbój nie uczyni (ибо в такой крепости ничего им те разбойники не сделают)!

— O kim waćpan mówisz (о ком, милостивый пан, говоришь)? — pytała z przestrachem Basia (спросила со страхом Бася).

— O Zosi i Ewce (о Зосе и Эвке).

— Boże ci dopomóż (Боже тебе да поможет)! — zawołał Zagłoba (закричал Заглоба) — nie daj się diabłu (не дайся дьяволу)!

Nowowiejski zaś mówił dalej (Нововейский же говорил дальше):

— Bo to, co o ojcu moim powiadają (ибо то, что об отце моем рассказывают), że go Azja zarzezał (что его Азья зарезал), to też nieprawda (это тоже неправда)!

— Rozum mu się pomieszał (/он/ сошел с ума; pomieszał się rozum — /кто-то/ помешался, сошел с ума)! — szepnął pan Muszalski (шепнул пан Мушальский).

— Waćpani pozwolisz (милостивая пани, позволишь) — rzekł znów Nowowiejski (сказал снова Нововейский) — że pojadę przodem (/я/ поеду вперед). Tyle czasu człek ich nie widział (столько времени человек их не видел), to mu i tęskno (вот мне и тоскливо)! Oj, kuczy się z dala od kochania, kuczy (ой, скучно вдали от любимых, скучно)!

Dwaj rycerze i Basia patrzyli na niego ze zdziwieniem, bo nie mogli zrozumieć, jakim sposobem widok twierdzy zdjął tak nagle wszelki ciężar z jego duszy, ów zaś rzekł:

— Pochwalone imię Pańskie! Siła było zmartwienia, ale ot, i radość gotowa!

Tu zwrócił się do Basi:

— One obie są u wójta lackiego Tomaszewicza, i dobrze, że się tam schroniły, bo w takiej fortecy nic im ten zbój nie uczyni!

— O kim waćpan mówisz? — pytała z przestrachem Basia.

— O Zosi i Ewce.

— Boże ci dopomóż! — zawołał Zagłoba — nie daj się diabłu!

Nowowiejski zaś mówił dalej:

— Bo to, co o ojcu moim powiadają, że go Azja zarzezał, to też nieprawda!

— Rozum mu się pomieszał! — szepnął pan Muszalski.

— Waćpani pozwolisz — rzekł znów Nowowiejski — że pojadę przodem. Tyle czasu człek ich nie widział, to mu i tęskno! Oj, kuczy się z dala od kochania, kuczy!

To rzekłszy począł kiwać na obie strony (это сказав, принялся кивать в обе стороны) swoją olbrzymią głową (своей гигантской головой), następnie zaś ścisnął konia piętami i ruszył (потом же коня сжал пятками и двинулся).

Pan Muszalski, kiwnawszy na kilku dragonów (пан Мушальский, кивнув нескольким драгунам), ruszył za nim (двинулся за ним), aby mieć oko na szaleńca (чтобы не спускать глаз с безумца).

Basia skryła w dłoniach swoją różaną twarz (Бася спрятала в ладонях свое розовое лицо) i wkrótce łzy gorące poczęły jej przeciekać przez palce (и вскоре слезы горючие начали течь у нее между пальцами), pan Zagłoba zaś rzekł (пан Заглоба же сказал):

— Chłop był jak złoto (парень был, как золото), ale nie w miarę człeku takowe nieszczęścia (но не в меру = непосильны человеку такие несчастья). Przy tym samą zemstą dusza nie wyżyje (к тому же одной местью душа не живет)...

W Kamieńcu wrzały przygotowania do obrony (в Каменце кипели приготовления к обороне). Na murach w starym zamku (на стенах в старом замке) i przy bramach (и у ворот), szczególniej przy bramie Ruskiej (особенно возле ворот Русских), pracowały “nacje” miasto zamieszkujące (работали «нации», город заселяющие), pod swymi wójtami (под /руководством/ своих войтов), między którymi wójt lacki Tomaszewicz (среди которых войт ляшский Томашевич) pierwsze brał miejsce (первое брал = занимал место), a to dla swej znanej odwagi i wielkiej biegłości w strzelaniu z dział (и это благодаря своей знаменитой отваге и большой искусности/беглости при стрельбе из пушек). Tymczasem pracowano łopatami i taczkami (тем временем работали лопатами и тачками), a Lachowie, Rusini, Ormianie, Żydzi i Cygany szli ze sobą w zawody (а ляхи, русины, армяне, евреи и цыгане шли между собой в состязание = состязались). Oficerowie rozmaitych regimentów (офицеры различных полков) mieli dozór nad robotą (имели надзор = присматривали за работой), wachmistrze i żołnierze pomagali mieszczaństwu (вахмистры и солдаты помогали мещанству), pracowała nawet szlachta przepomniawszy (работала даже шляхта, позабыв), że Bóg jej ręce tylko do szabli stworzył (что Бог ей руки только для сабли создал), wszelką zaś inną pracę zdał na ludzi “nikczemnego” stanu (всякий же иной труд отдал людям «низшего» сословия). Przykład dawał sam pan Wojciech Humiecki (пример подавал сам пан Войцех Гумецкий), chorąży podolski (хорунжий подольский), którego widok aż łzy wyciskał (которого вид даже слезы вызывал), bo własnymi rękoma kamienie taczką woził (ибо собственными руками камни тачкой возил).

To rzekłszy począł kiwać na obie strony swoją olbrzymią głową, następnie zaś ścisnął konia piętami i ruszył.

Pan Muszalski, kiwnawszy na kilku dragonów, ruszył za nim, aby mieć oko na szaleńca.

Basia skryła w dłoniach swoją różaną twarz i wkrótce łzy gorące poczęły jej przeciekać przez palce, pan Zagłoba zaś rzekł:

— Chłop był jak złoto, ale nie w miarę człeku takowe nieszczęścia. Przy tym samą zemstą dusza nie wyżyje...

W Kamieńcu wrzały przygotowania do obrony. Na murach w starym zamku i przy bramach, szczególniej przy bramie Ruskiej, pracowały “nacje” miasto zamieszkujące, pod swymi wójtami, między którymi wójt lacki Tomaszewicz pierwsze brał miejsce, a to dla swej znanej odwagi i wielkiej biegłości w strzelaniu z dział. Tymczasem pracowano łopatami i taczkami, a Lachowie, Rusini, Ormianie, Żydzi i Cygany szli ze sobą w zawody. Oficerowie rozmaitych regimentów mieli dozór nad robotą, wachmistrze i żołnierze pomagali mieszczaństwu, pracowała nawet szlachta przepomniawszy, że Bóg jej ręce tylko do szabli stworzył, wszelką zaś inną pracę zdał na ludzi “nikczemnego” stanu. Przykład dawał sam pan Wojciech Humiecki, chorąży podolski, którego widok aż łzy wyciskał, bo własnymi rękoma kamienie taczką woził.

Robota wrzała i w mieście, i w zamku (работа кипела и в городе, и в замке). Między tłumami kręcili się dominikanie (в толпе крутились доминиканцы), jezuici, braciszkowie św. Franciszka i karmelici (иезуиты, монахи /ордена/ св. Франциска и кармелиты), błogosławiąc wysiłki ludzkie (благословляя усилия людские). Niewiasty donosiły żywność i trunki pracującym (женщины обносили пищей и напитками работающих): piękne Ormianki, żony i córy bogatych kupców (прекрасные армянки, жены и дочери богатых купцов), i jeszcze piękniejsze Żydówki (и еще более прекрасные еврейки) z Karwaserów, Żwańca, Zinkowiec, Dunajgrodu (из Карвасеров, Жванца, Зинковец, Дунайгрода) zwracały na się oczy żołnierskie (привлекали к себе глаза = взоры солдат).

Lecz uwaga tłumów najbardziej zwróciła się na wjazd Basi (но внимание толпы больше всего обратилось на въезд Баси). Było zapewne wiele dostojniejszych niewiast w Kamieńcu (было, конечно, много достойнейших женщин в Каменце), lecz nie było żadnej (но не было ни одной), której by męża okrywała większa chwała wojenna (чьего бы мужа покрывала бόльшая слава военная). Słyszano również w Kamieńcu i o samej pani Wołodyjowskiej (слышали также в Каменце и о самой пани Володыёвской) jako o niewieście chrobrej (как о женщине храброй), która nie strachała się mieszkać w pustynnej strażnicy (которая не боялась жить на пустынной заставе), wśród dzikiego ludu (среди диких людей), która z mężem chodziła na wyprawy (которая с мужем ходила в походы), a porwana przez Tatara (а похищенная татарином), zdołała go pogromić (смогла его победить) i wyjść cało z jego rąk drapieżnych (и выйти целой из его рук хищных). Sława jej była także niepomierna (слава ее была также безмерной). Ale ci, którzy jej nie znali (но те, которые ее не знали) i nie widzieli dotąd (и не видели до сих пор), wyobrażali sobie (представляли себе), że musi to być jakaś olbrzymka (что должна это быть какая-то великанша), łamiąca podkowy (ломающая подковы) i rozdzierająca pancerze (и раздирающая панцири). Jakież więc było ich zdziwienie (каково поэтому было их удивление), gdy ujrzeli wychylającą się maleńką i różową (когда увидели высовывающееся /из коляски/ маленькое и розовое), na poły dziecinną twarzyczkę (полудетское личико).

— Samaże to jest pani Wołodyjowska (сама это пани Володыёвская) alboli tylko jej córka (или только ее дочка)? — pytano w tłumach (спрашивали в толпе).

— Samać jest (сама) — odpowiadali znajomkowie (отвечали знающие /ее/).

Robota wrzała i w mieście, i w zamku. Między tłumami kręcili się dominikanie, jezuici, braciszkowie św. Franciszka i karmelici, błogosławiąc wysiłki ludzkie. Niewiasty donosiły żywność i trunki pracującym: piękne Ormianki, żony i córy bogatych kupców, i jeszcze piękniejsze Żydówki z Karwaserów, Żwańca, Zinkowiec, Dunajgrodu zwracały na się oczy żołnierskie.

Lecz uwaga tłumów najbardziej zwróciła się na wjazd Basi. Było zapewne wiele dostojniejszych niewiast w Kamieńcu, lecz nie było żadnej, której by męża okrywała większa chwała wojenna. Słyszano również w Kamieńcu i o samej pani Wołodyjowskiej jako o niewieście chrobrej, która nie strachała się mieszkać w pustynnej strażnicy, wśród dzikiego ludu, która z mężem chodziła na wyprawy, a porwana przez Tatara, zdołała go pogromić i wyjść cało z jego rąk drapieżnych. Sława jej była także niepomierna. Ale ci, którzy jej nie znali i nie widzieli dotąd, wyobrażali sobie, że musi to być jakaś olbrzymka, łamiąca podkowy i rozdzierająca pancerze. Jakież więc było ich zdziwienie, gdy ujrzeli wychylającą się maleńką i różową, na poły dziecinną twarzyczkę.

— Samaże to jest pani Wołodyjowska alboli tylko jej córka? — pytano w tłumach.

— Samać jest — odpowiadali znajomkowie.

Za czym podziw ogarniał mieszczan, niewiasty, księży, wojsko (после чего удивление охватило мещан, ксендзов, войско). Poglądano z nie mniejszym podziwem (поглядывали с не меньшим удивлением) na “niezwyciężoną” chreptiowską komendę (на «непобедимый» хрептёвский гарнизон), na dragonów (на драгун), między którymi jechał spokojnie (среди которых ехал спокойный), uśmiechnięty, z błędnymi oczyma, Nowowiejski (улыбающийся, с безумными глазами Нововейский), i na groźne twarze opryszków (и на грозные лица головорезов) przerobionych w węgierską piechotę (переделанных в венгерскую пехоту). Szło jednak z Basią kilkuset ludzi na schwał (шло, однако, с Басей несколько сот людей на славу), wojenników z rzemiosła (воинов по ремеслу), więc zaraz serca przybyło mieszczanom (поэтому сразу сердца приободрились у мещан).

— Toć siła niepowszednia (это сила незаурядная), ci Turkom śmiele zajrzą w oczy (эти туркам смело посмотрят в глаза)! — wołano w tłumach (кричали в толпе).

Niektórzy z mieszczan (некоторые из мещан), a nawet i z żołnierzy (и даже из солдат), szczególniej z regimentu księdza biskupa Trzebickiego (особенно из полка князя епископа Тшебицкого), który to regiment świeżo przybył do Kamieńca (который недавно прибыл в Каменец), myśleli (думали), że i sam pan Wołodyjowski (что и сам пан Володыёвский) znajduje się w orszaku (находится в кортеже), wnet też podniosły się krzyki (тут же подняли крик):

— Niech żyje pan Wołodyjowski (да здравствует пан Володыёвский)!

— Niech żyje obrońca nasz (да здравствует защитник наш)! Najsławniejszy kawaler (наиславнейший кавалер)!

Vivat Wołodyjowski (виват Володыёвский)! Vivat!

Basia słuchała i serce jej rosło (Бася слушала, и сердце ее радовалось), bo nic nie może być milszego niewieście (ибо ничего не может быть милее женщине) nad sławę męża (чем слава мужа), zwłaszcza gdy brzmią nią usta ludzkie w wielkim grodzie (особенно когда звенит на устах людских в большом городе).

Za czym podziw ogarniał mieszczan, niewiasty, księży, wojsko. Poglądano z nie mniejszym podziwem na “niezwyciężoną” chreptiowską komendę, na dragonów, między którymi jechał spokojnie, uśmiechnięty, z błędnymi oczyma, Nowowiejski, i na groźne twarze opryszków przerobionych w węgierską piechotę. Szło jednak z Basią kilkuset ludzi na schwał, wojenników z rzemiosła, więc zaraz serca przybyło mieszczanom.

— Toć siła niepowszednia, ci Turkom śmiele zajrzą w oczy! — wołano w tłumach.

Niektórzy z mieszczan, a nawet i z żołnierzy, szczególniej z regimentu księdza biskupa Trzebickiego, który to regiment świeżo przybył do Kamieńca, myśleli, że i sam pan Wołodyjowski znajduje się w orszaku, wnet też podniosły się krzyki:

— Niech żyje pan Wołodyjowski!

— Niech żyje obrońca nasz! Najsławniejszy kawaler!

Vivat Wołodyjowski! vivat!

Basia słuchała i serce jej rosło, bo nic nie może być milszego niewieście nad sławę męża, zwłaszcza gdy brzmią nią usta ludzkie w wielkim grodzie.

“Tylu tu rycerzy (сколько тут рыцарей) — myślała Basia (думала Бася) — a przecie żadnemu nie krzyczą (а ведь ни одному не кричат), jeno mojemu, jeno Michałowi (только моему, только Михалу)!”

I sama miała ochotę zakrzyknąć z chórem (и сама имела охоту закричать с хором = со всеми): “Vivat Wołodyjowski (виват Володыёвский)!” — lecz pan Zagłoba reflektował ją (но пан Заглоба урезонил ее), iż powinna zachować się (что должна сдержаться), jak na dostojną personę przystoi (как достойной персоне приличествует), i kłaniać się na obie strony (и кланяться на обе стороны), właśnie jak czynią królowe wjeżdżając do stolicy (именно как поступает королева, въезжая в столицу).

Sam się też kłaniał to czapką (сам тоже кланялся, /махая/ то шапкой), to ręką (то рукой), a gdy znajomkowie (а когда знакомые) i na jego cześć poczęli wiwatować (и в его честь принялись виват кричать), wówczas ozwał się do tłumów (тогда обратился к толпе):

— Mości panowie (ясновельможные паны)! Kto Zbaraż wytrzymał (кто в Збараже выдержал), wytrzyma i w Kamieńcu (выдержит и в Каменце).

Wedle instrukcji Wołodyjowskiego (по указанию Володыёвского) orszak zajechał przed nowo zbudowany klasztor (кортеж заехал к недавно построенному монастырю) panien dominikanek (сестер доминиканок). Miał ci mały rycerz swój własny dworek w Kamieńcu (имел маленький рыцарь свой собственный домик в Каменце), ale że klasztor leżał w miejscu zacisznym (но поскольку монастырь лежал в месте укромном), do którego kule działowe (которого ядра пушечные) z trudnością mogły dochodzić (с трудностями могли достичь), wolał więc w nim Baśkę (предпочитал поэтому в нем /в монастыре/ Баську) swoją miłą umieścić (свою любимую поместить), tym bardziej (тем более) że jako dobrodziej klasztoru (что как благодетель монастыря), spodziewał się dobrego przyjęcia (надеялся на хороший прием). Jakoż ksieni (и в самом деле, игуменья), matka Wiktoria (мать Виктория), córka Stefana Potockiego (дочка Стефана Потоцкого), wojewody bracławskiego (воеводы брацлавского), przyjęła Basię z otwartymi rękoma (приняла Басю с распростертыми объятиями). Z tych objęć poszła zaraz (из этих объятий попала сразу) w drugie (в другие) i kochane bardzo ciotuli Makowieckiej (к любимой очень тетушки Маковецкой), z którą nie widziała się od lat dawnych (с которой не виделись с давних лет). Płakały też obie (плакали тоже обе), płakał i pan stolnik latyczowski (плакал и пан стольник латычевский), którego Basia była zawsze ulubienicą (чьей Бася всегда была любимицей). Ledwie łzy rozczulenia wszyscy obtarli (едва слезы умиления все утерли), nadbiegła Krzysia Ketlingowa (прибежала Кшися Кетлинг) i nowe poczęły się powitania (и новые начались приветствия), po czym otoczyły Basię siostry zakonne (после чего окружили Басю сестры ордена) i szlachcianki tak znajome, jak i nieznajome (и шляхтянки как знакомые, так и незнакомые); więc pani Marcinowa Boguszowa (итак, пани Мартинова Богушева = жена пана Мартина Богуша), pani Stanisławska (пани Станиславская), pani Kalinowska (пани Калиновская), pani Chocimierska (пани Хотимирская), pani Wojciechowa Humiecka (пани Войцехова Гумецкая = жена пана Войцеха Гумецкого), żona pana chorążego podolskiego (жена пана хорунжего подольского), kawalera wielkiego (кавалера великого). Jedne, jak pani Boguszowa, dopytywały o mężów (одни, как пани Богушева, расспрашивали о муже), inne (другие): co Basia myśli o nawałności tureckiej (что Бася думает о турецком нашествии) i czy, wedle jej opinii, Kamieniec utrzymać się zdoła (и, по ее мнению, Каменец устоять сможет ли).

“Tylu tu rycerzy — myślała Basia — a przecie żadnemu nie krzyczą, jeno mojemu, jeno Michałowi!”

I sama miała ochotę zakrzyknąć z chórem: “Vivat Wołodyjowski!” — lecz pan Zagłoba reflektował ją, iż powinna zachować się, jak na dostojną personę przystoi, i kłaniać się na obie strony, właśnie jak czynią królowe wjeżdżając do stolicy.

Sam się też kłaniał to czapką, to ręką, a gdy znajomkowie i na jego cześć poczęli wiwatować, wówczas ozwał się do tłumów:

— Mości panowie! Kto Zbaraż wytrzymał, wytrzyma i w Kamieńcu. Wedle instrukcji Wołodyjowskiego orszak zajechał przed nowo zbudowany klasztor panien dominikanek. Miał ci mały rycerz swój własny dworek w Kamieńcu, ale że klasztor leżał w miejscu zacisznym, do którego kule działowe z trudnością mogły dochodzić, wolał więc w nim Baśkę swoją miłą umieścić, tym bardziej że jako dobrodziej klasztoru, spodziewał się dobrego przyjęcia. Jakoż ksieni, matka Wiktoria, córka Stefana Potockiego, wojewody bracławskiego, przyjęła Basię z otwartymi rękoma. Z tych objęć poszła zaraz w drugie i kochane bardzo ciotuli Makowieckiej, z którą nie widziała się od lat dawnych. Płakały też obie, płakał i pan stolnik latyczowski, którego Basia była zawsze ulubienicą. Ledwie łzy rozczulenia wszyscy obtarli, nadbiegła Krzysia Ketlingowa i nowe poczęły się powitania, po czym otoczyły Basię siostry zakonne i szlachcianki tak znajome, jak i nieznajome; więc pani Marcinowa Boguszowa, pani Stanisławska, pani Kalinowska, pani Chocimierska, pani Wojciechowa Humiecka, żona pana chorążego podolskiego, kawalera wielkiego. Jedne, jak pani Boguszowa, dopytywały o mężów, inne: co Basia myśli o nawałności tureckiej i czy, wedle jej opinii, Kamieniec utrzymać się zdoła.

Basia z radością wielką spostrzegła (Бася с радостью великой заметила), że poczytują ją za jakowąś powagę wojenną (что почитают ее за какой-то авторитет военный) i wyglądają z jej ust pociechy (и ожидают из ее уст утешения). Więc też jej nie skąpiła (поэтому тоже его не поскупилась /дать/).

— Ani mowy o tym nie masz (даже говорить об этом не должно) — rzekła (сказала) — byśmy się Turczynowi obronić nie zdołali (чтобы /мы/ от татар защититься не смогли). Michał tu przyjedzie dziś (Михал сюда приедет сегодня), jutro, najdalej za parę dni (завтра, самое большее, через пару дней), a jak on się zajmie obroną (а когда он займется обороной), możecie waćpanie spać spokojnie (можете, милостивые господа, спать спокойно), ile że i forteca (сколько же и крепость); jako wiadomo, okrutna (как известно, жестока = неприступна), na czym się, dziękować Bogu, znam trocha (в чем /я/, слава Богу, разбираюсь немного)!

Pewność Basi wlała pociechę w niewieście serca (уверенность Баси влила утешение в женские сердца), a zwłaszcza uspokoiła je obietnica przyjazdu pana Wołodyjowskiego (а особенно успокоила их обещание приезда пана Володыёвского). Imię jego było istotnie tak szanowane (имя его было действительно так авторитетно: «почитаемо»), że wnet (что быстро), chociaż już wieczór zapadł (хотя уже вечер наступил), poczęli przychodzić z powinnym czołem (начали приходить с обязательным приветствием) do Basi oficerowie miejscowi (к Басе местные офицеры), każden zaś z nich zaraz po pierwszych powitaniach (каждый же из них сразу же после первых приветствий) wypytywał (допытывался), kiedy mały rycerz wraca (когда маленький рыцарь возвращается) i czy istotnie zamknąć się w Kamieńcu zamierza (и действительно ли закрыться в Каменце намеревается)? Basia przyjęła tylko majora Kwasibrockiego (Бася приняла только майора Квасиброцкого), któren piechotą księdza biskupa krakowskiego dowodził (который пехотой князя епископа краковского командовал), pana pisarza Rzewuskiego (пана писаря Жевуского), jen po panu Łączyńskim (он после пана Лончанского), a raczej w jego zastępstwie (а скорее его заменяя; w zastępstwie — заменяя /кого-либо/, исполняющий обязанности), był na czele regimentu (был во главе полка) — i Ketlinga (и Кетлинга). Przed innymi nie otworzono już drzwi tego dnia (перед иными не отворили уже двери в тот день), bo pani była zdrożona (поскольку пани была утомлена дорогой), a przy tym musiała się zająć panem Nowowiejskim (и при этом должна была заняться паном Нововейским). Nieszczęsny ów młodzian (несчастный тот молодец) przed samym klasztorem spadł z konia (перед самым монастырем упал с коня) i już bez przytomności był do celi odniesiony (и уже без памяти был в келью перенесен).

Basia z radością wielką spostrzegła, że poczytują ją za jakowąś powagę wojenną i wyglądają z jej ust pociechy. Więc też jej nie skąpiła.

— Ani mowy o tym nie masz — rzekła — byśmy się Turczynowi obronić nie zdołali. Michał tu przyjedzie dziś, jutro, najdalej za parę dni, a jak on się zajmie obroną, możecie waćpanie spać spokojnie, ile że i forteca; jako wiadomo, okrutna, na czym się, dziękować Bogu, znam trocha!

Pewność Basi wlała pociechę w niewieście serca, a zwłaszcza uspokoiła je obietnica przyjazdu pana Wołodyjowskiego. Imię jego było istotnie tak szanowane, że wnet, chociaż już wieczór zapadł, poczęli przychodzić z powinnym czołem do Basi oficerowie miejscowi, każden zaś z nich zaraz po pierwszych powitaniach wypytywał, kiedy mały rycerz wraca i czy istotnie zamknąć się w Kamieńcu zamierza? Basia przyjęła tylko majora Kwasibrockiego, któren piechotą księdza biskupa krakowskiego dowodził, pana pisarza Rzewuskiego, jen po panu Łączyńskim, a raczej w jego zastępstwie, był na czele regimentu — i Ketlinga. Przed innymi nie otworzono już drzwi tego dnia, bo pani była zdrożona, a przy tym musiała się zająć panem Nowowiejskim. Nieszczęsny ów młodzian przed samym klasztorem spadł z konia i już bez przytomności był do celi odniesiony.

Posłano zaraz po medyka (послали сразу же за лекарем), tego samego (тем самым), któren Basię w Chreptiowie leczył (который Басю в Хрептёве лечил), a któren ciężką chorobę mózgu zapowiedział (и который тяжкую болезнь мозга предположил) i o życiu słabą nadzieję dawał (и на жизнь слабую надежду давал). Do późnego wieczora Basia, pan Muszalski i pan Zagłoba (до позднего вечера Бася, пан Мушальский и пан Заглоба) rozmawiali o tym zdarzeniu (разговаривали о том происшествии), rozmyślając nad nieszczęsnym losem rycerza (размышляя над несчастной судьбой рыцаря).


Понравилась статья? Добавь ее в закладку (CTRL+D) и не забудь поделиться с друзьями:  



double arrow
Сейчас читают про: